„Największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja” – to słowa wypowiedziane 10 stycznia 2018 roku przez posłankę PiS Urszulę Rusecką. Ta sama polityczka prawdopodobnie zastąpi Magdalenę Biejat na stanowisku przewodniczącej sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Po umiarkowanej socjaldemokratce, przyjdzie czas na antyaborcyjną fundamentalistkę. Rzeczniczka PiS w rozmowie z Polską Agencją Prasową przedstawiła kandydaturę obozu władzy.
„Chcemy, aby Urszula Rusecka zastąpiła na stanowisku przewodniczącej komisji panią Biejat” – powiedziała Anita Czerwińska.
Tym samym PiS ostatecznie potwierdził, że chce się pozbyć Biejat. Stoi to w sprzeczności z deklaracjami wygłoszonymi w listopadzie, kiedy wicerzecznik partii Tadeusz Fogiel zapewniał, że posłanka Lewicy pozostanie na stanowisku, bo zgodnie z sejmowym zwyczajem, opozycja też musi mieć przewodniczących komisji. W międzyczasie jednak Biejat stała się celem ataków prawicowej propagandy, która nazywała ją „aborcjonistką” i podważała kompetencje do szefowania komisji. W końcu głos zabrał prezes Kaczyński, który zapowiedział, że „sprawa zostanie wkrótce rozwiązana”
Kim jest Urszula Rusecka? W latach 2010-2014 pełniła funkcję zastępcy burmistrza Wieliczki, potem była pełnomocnikiem zarządcy tego miasta ds. edukacji. W latach 1998–2002 i 2006–2010 zasiadała w wielickiej radzie miejskiej. W 2014 roku dostała się z ramienia PiS do sejmiku małopolskiego. W ostatnich wyborach starała się o urząd burmistrza w Wieliczce. Bezskutecznie.
Posłanka PiS była przewodniczącą Komisji Polityki Społecznej i Rodziny w poprzedniej kadencji. Zasłynęła z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi. „Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali. To słowa Matki Teresy z Kalkuty” – to fragment jej sejmowego wystąpienia z 10 stycznia 2018 roku, kiedy w parlamencie trwała debata przed głosowaniem w sprawie projektu „Zatrzymaj Aborcję”, który zakładał zniesienie możliwości usuwania ciąży również w przypadku ciężkiego uszkodzenia czy choroby płodu.
Rusecka objawiła się wówczas jako zwolenniczka takiej restrykcji.
„Wśród naturalnych praw człowieka na pierwszym miejscu jawi się prawo do życia. Jest ono powszechne i niezbywalne, a przerywanie ciąży w celu podporządkowania poczętego życia potrzebom i dążeniom innych ludzi wprost sprzeciwia się temu prawu” – przekonywała.
„Zdiagnozowana choroba czy niepełnosprawność u spodziewanego dziecka nie może uprawniać rodziców dziecka do aktu aborcji. W przypadku braku sposobności przyjęcia przez rodzinę dziecka, które urodziło się chore bądź niepełnosprawne, istnieją w społeczeństwie inne możliwości pozwalające na godziwe przyjęcie i wychowanie narodzonego dziecka” – mówiła Urszula Rusecka.
Następczyni Biejat była aktywna również podczas wiosennego strajku nauczycieli. Przekonywała wówczas, że protest jest wymierzony przede wszystkim w uczniów, dlatego powinien zostać zakończony.
„Nauczyciele sami wywalczyli sobie pozycję zawodu zaufania publicznego. Wolno im protestować, ale nie krzywdząc dzieci. Są bardzo ważne egzaminy, takie jak matura i od tego też zależy kariera młodych ludzi. Stwarzanie takiego zagrożenia i braku poczucia bezpieczeństwa i łamanie ich karier to po prostu nie przystoi, nawet z punktu widzenia przyzwoitości. Oddajemy nauczycielom to co mamy najcenniejsze, czyli własne dzieci i myślę, że nauczyciele tego nie zrobią” – mówiła Rusecka.