W ostatnim tygodniu przed niedoszłymi wyborami Andrzej Duda i przedstawiciele rządu wyraźnie sugerowali, że kolejnym działaniem antykryzysowym podjętym przez PiS będzie podwyżka świadczeń dla bezrobotnych lub wprowadzenie nowych. Wygląda jednak na to, że szybko się takich działań nie doczekamy…
O podwyższenie zasiłku dla bezrobotnych od początku kryzysu apeluje Lewica, która złożyła nawet w tej sprawie projekt ustawy. Zakłada on, że świadczenie wypłacane osobie tracącej pracę wynosiłoby połowę ostatniego wynagrodzenia, a każdy, kto straci źródło utrzymania – etat lub małą firmę – otrzymywałby świadczenie solidarnościowe. Wyższych zasiłków chcą również związki zawodowe, w tym bliska rządowi NSZZ Solidarność. Związkowcy podkreślają, że osoby zwalniane z pracy zostały praktycznie pominięte w tarczach antykryzysowych, które skupiają się na wspieraniu firm, także jednoosobowych.
– Podwyżka zasiłku do 1300 zł i dodatek solidarnościowy płatny przez trzy miesiące da 2,5 tys. zł świadczenia, dzięki któremu łatwiej będzie przetrwać po utracie pracy w czasie kryzysu – to postulat „Solidarności”, przedstawiony przez Henryka Nakoniecznego z komisji krajowej związku w rozmowie z Rzecząpospolitą.
Dziennik ustalił, że Andrzej Duda, który obiecywał dodatek solidarnościowy i wyższe zasiłki na swojej ostatniej konwencji wyborczej, rozmawiał o całej koncepcji z premierem i uzyskał wstępną zgodę. O podwyższaniu zasiłków wspominała w wywiadach minister Jadwiga Emilewicz. Tłumaczyłoby to również, dlaczego minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marzena Maląg z taką pewnością mówiła mediom o innym antykryzysowym pomyśle, nad jakim pracuje jej resort. Chodzi o „zawieszenie stosunku pracy”, albo innymi słowy: zgodę na to, by pracownik na trzy miesiące (może dłużej) przestawał świadczyć pracę i otrzymywać wynagrodzenie, za to utrzymywał się tylko z dodatku solidarnościowego wynoszącego 1200 zł.
Nawet jednak jeśli pomysł podwyższenia zasiłku został wstępnie zaakceptowany na najwyższym szczeblu władzy, to według ustaleń Rzeczypospolitej są małe szanse na jego wdrożenie jeszcze w czerwcu. Nie będzie ekspresowej nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, a więc wyższy zasiłek byłby wypłacany w najlepszym razie od 1 lipca. O konkretach w sprawie dodatku solidarnościowego tym bardziej nic nie wiadomo.
Gdy związkowcy niepokoją się, że „zawieszony stosunek” będzie nadużywany przez przedsiębiorców i doprowadzi do dalszego zubożenia pracowników, niektórzy przedstawiciele biznesu już martwią się perspektywą podwyżki świadczeń. Boją się, że jeśli więcej wsparcia w kryzysie dostaną pracownicy, to dla nich zabraknie (perspektywa odwrotna, notabene, dotąd nie wywoływała wątpliwości). Dyrektor departamentu monitoringu legislacji Pracodawców RP Arkadiusz Pączka chciałby, żeby o podwyżce zasiłków podyskutować na forum Rady Dialogu Społecznego.
– Podwyżka zasiłków i wprowadzenie nowych dodatków oznacza, że tych pieniędzy może zabraknąć na wsparcie dla przedsiębiorców starających się utrzymać zatrudnienie pomimo strat w czasie kryzysu – podsumował w rozmowie z Rzecząpospolitą.