Wokół prospołecznych projektów ustaw – antylichwiarskiej (o której już pisaliśmy) czy spóźnionej o ćwierć wieku reprywatyzacyjnej – toczą się polityczne gry i targi. Walka od początku była nierówna. Po jednej stronie stoi bowiem ”wolność” robienia biznesu przez różnego rodzaju indywidua żyjących na koszt najsłabszych: przedsiębiorców o mentalności cinkciarza, sprzedajnych prawników czy ich politycznych kumpli z różnych stron barykady. Po drugiej stronie poszkodowani i garstka społeczników od lat odwalająca robotę w zastępstwie państwa z tektury (żeby nie wyrazić się dosadniej). Po stronie tych drugich w tonie sensacyjnym stawały media – nic się tak dobrze nie sprzedaje, jak emocje. Była także sympatia milczącego społeczeństwa, którą postanowiła wykorzystać nowa władza – tym bardziej, że jako siła długo przegrywająca była w naturalny sposób mniej umoczona niż poprzednicy.

PiS tworząc Komisję Reprywatyzacyjną doskonale wiedział, że to narzędzie propagandowe. Służące do grillowania konkurencji, a nie rozwiązywania spraw lokatorów. Do tego trampolina polityczna dla Patryka Jakiego – młodego i sprawnego wiceministra sprawiedliwości o wielkich ambicjach, być może prezydencko-warszawskich. Przez pół roku działania, komisja rozpatrzyła sprawę pięciu nieruchomości, przejmując trzy z nich – to tempo na kilkadziesiąt lat. Jaki obiecuje, że po nowelizacji ustawy o komisji ma być szybciej. Nadal jednak nie stworzono mechanizmów poprawy sytuacji poszkodowanych lokatorów. I wciąż nie zajęto się poszkodowanymi mieszkańcami spoza Warszawy. Zapomniano, bo Jaki miał jakiś ważny występ w telewizji?

W ubiegłum tygodniu przez Sejm przeszły przepisy, pogarszające los lokatorów komunalnych w Polsce. Nic dziwnego – najnowszym sposobem na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych ma być program Mieszkanie +, czyli budownictwo dla zysku z eksmisją na bruk. Deweloperzy pod każdą władzą mają u nas dobrze.

Czarne chmury zbierają się także nad ustawą reprywatyzacyjną. Jacek Sasin, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów stwierdził wczoraj, że jej założenia przekraczają możliwości budżetu państwa oraz że są wątpliwości co do jej zgodności z prawem polskim i międzynarodowym. Odesłał ją więc do dalszych analiz, ale – jak mówi – nie przewiduje, że sprawa rozstrzygnie się w ciągu kilku tygodni. Nie jest tajemnicą, że premier Morawiecki jako przedstawiciel kapitału nie jest zwolennikiem regulowania tej sfery, jest też przeciwnikiem ziobrystów w walce o wpływy w rządzie i chętnie osłabi Jakiego. Wiceminister sprawiedliwości zmiękczał już wcześniej swój elektorat, sugerując że największym przeciwnikiem ustawy jest Izrael. Moim zdaniem już dawno pogodził się ze swoją porażką. Lokatorzy nadal jednak żyją nadzieją. Chyba nic innego im nie pozostało.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…