Przywódca kościoła katolickiego jest kolejną personą, której politycy PiS postanowili suszyć głowę w kwestii Smoleńska. I są z tego dumni.
Witold Waszczykowski pochwalił się, ze ostatniego dnia pobytu Franciszka w Polsce, na specjalne spotkanie z papieżem stawił się do Pałacu Arcybiskupów Krakowskich minister obrony Antoni Macierewicz, zaś katastrofa smoleńska „stanowiła ważny wątek rozmowy”.
Minister spraw zagranicznych podzielił się tymi pikantnymi szczegółami podczas porannej audycji w radiu RMF FM. – Sprawa smoleńska jest niezakończona, katastrofa nie miała takiego przebiegu, jaki miała, i będziemy tę świadomość przekazywać – oświadczył Waszczykowski, nie kryjąc satysfakcji, że wątek smoleński udało się wpleść nawet w Światowe Dni Młodzieży.
Na pytanie prowadzącego, dlaczego akurat wiedza o przyczynach katastrofy z 10 kwietnia wydała się polskim politykom na tyle istotna, by w jej posiadanie musiał wchodzić Franciszek, minister stwierdził, że „jest to ważny polityk, również światowy. Nie tylko przywódca religijny, ale również polityk, który spotyka się z innymi politykami i taką wiedzę powinien mieć. To był nasz obowiązek, żeby w taką wiedzę wyposażyć ojca świętego”. Kluczowe okazały się zatem nie przeludnione więzienia (które stanowiły główny motyw kazania wygłoszonego po wizycie Franciszka w Auschwitz), nie polskie lęki przed przyjęciem wojennych uchodźców, a właśnie Smoleńsk. Wątpliwe, czy Watykan pomoże nam w „dochodzeniu do prawdy”. Ale grunt to stawiać sobie jasne cele w polityce zagranicznej.