PiS jest autorytarną partią, która w coraz większym stopniu kwestionuje procedury demokratyczne, łamie prawa obywatelskie, lekceważy prawo, dąży do wprowadzenia narodowo-katolickiej dyktatury. Niestety opozycja, szczególnie lewicowa, wciąż zdaje się tego nie zauważać. Wielu komentatorów mówi o autorytaryzmie i łamaniu konstytucji przez PiS, ale chwilę potem tłumaczy, że obecny rząd robi sporo dobrych rzeczy, a ponadto poprzednia władza była równie zła albo i gorsza.
PiS-owska większość zniszczyła Trybunał Konstytucyjny, a łamanie ustawy zasadniczej uczyniła stałym elementem swoich działań. Drużyna Jarosława Kaczyńskiego zawłaszczyła i upartyjniła służbę cywilną, podporządkowała sobie prokuraturę i wojsko, ograniczyła wolność zgromadzeń, przejęła sądy powszechne, a teraz robi to samo z Sądem Najwyższym i Krajową Radą Sądownictwa. W planach ma zawłaszczenie Państwowej Komisji Wyborczej i radykalną zmianę ordynacji wyborczej. Już teraz części polityków opozycji grozi się procesami, a marszałek Sejmu ma mieć możliwość nakładania wysokich kar za niesubordynację posłów opozycji. Wiele ustaw jest forsowanych poza jakimikolwiek procedurami, bez analiz czy ekspertyz i bez możliwości zabrania głosu przez opozycję.
Władza szybko podporządkowała sobie kulturę i szkolnictwo. Celem reformy oświaty jest głównie narodowo-katolickie pranie mózgów, a nowe podstawy programowe zawierają pochwałę różnych form dyskryminacji. Publiczne instytucje kulturalne są zawłaszczane przez ludzi związanych z partią rządzącą, minister kultury nie kryje zapędów cenzorskich, a prawicowi bojówkarze grożą aktorom grającym w niepokornych sztukach. Odkąd PiS przejął władzę mamy też przekierowanie prawie wszystkich państwowych grantów na prawicową propagandę. Pieniądze płyną szerokim strumieniem do fundamentalistów religijnych i prawicowych ekstremistów. W tym samym czasie władza dokonała błyskawicznego zawłaszczenia spółek skarbu państwa, które również transferują dziesiątki milionów złotych na akcje propagandowe władzy.
Rząd ma także swój związek zawodowy, NSZZ Solidarność, którego członkowie pisali donosy na protestujący przeciw reformie oświaty Związek Nauczycielstwa Polskiego i grozili, że „przykryją czapkami” opozycję. Mamy też pospiesznie rozbudowywane bojówki podporządkowane ministrowi obrony narodowej i plan militaryzacji społeczeństwa poprzez budowę setek strzelnic w całym kraju. Mamy dowartościowanie cnót militarnych i rosnące w siłę bandy neofaszystowskie, których członkowie są określani przez przedstawicieli rządu mianem „patriotów”. Jednocześnie szybko rośnie podsycana przez obóz rządzący skala agresji wobec migrantów, mnożą się akty przemocy na tle etnicznym i religijnym. Wreszcie w polityce społeczno-gospodarczej kluczowym celem władzy jest wsparcie dla tradycyjnego modelu rodziny i Kościoła oraz zawłaszczenie kluczowych instytucji publicznych.
Obecna ekipa rządząca coraz bardziej upodabnia się do rządów generała Franco, czego część propagandzistów władzy specjalnie nie ukrywa. Mimo to wielu lewicowych komentatorów wciąż twierdzi, że rządy PiS nie są istotnym regresem względem poprzednich ekip, choć takiego zamordyzmu, łamania Konstytucji, psucia prawa, wsparcia dla nacjonalistycznych chuliganów, niszczenia kultury, sztuki i nauki nie było za rządów PO-PSL czy SLD-PSL.
Mamy więc totalną władzę, ale opozycja wciąż jest niespójna i niewyraźna. Z pewnością PO, Nowoczesna, SLD czy Razem zyskałyby na wiarygodności, gdyby zaczęły traktować dyktatorskie zapędy PiS-u poważnie.