Wraz ze zbliżaniem się zimy do zamkniętej od ponad 10 lat Strefy Gazy wraca stopniowo elektryczność. Do tej pory nie było jej wcale lub maksymalnie przez cztery godziny na dobę. Teraz mieszkańcy mogą cieszyć się elektrycznym światłem od dziewięciu do nawet jedenastu godzin. To wynik długich, oenzetowskich negocjacji: Izrael zgodził się w końcu na dostarczenie do miejscowej elektrowni paliwa opłaconego przez Katar.
To jedna z bardzo rzadkich dobrych wiadomości z palestyńskiej enklawy poddanej blokadzie lądowej, morskiej i powietrznej przez Izrael niezadowolony, że w 2006 r. demokratyczne wybory w Strefie wygrała partia Hamas, nieprzyjaźnie nastawiona do żydowskich okupantów Palestyny. W ciągu minionego dziesięciolecia Izrael trzykrotnie prowadził wojnę przeciw Strefie i rutynowo, wiele razy na rok ją bombarduje.
Dwa miliony palestyńskich mieszkańców odciętych od świata jest zdanych na jedyną pozostałą elektrownię, zazwyczaj pozbawioną paliwa. Dostawy katarskiej ropy rozpoczęte 25 października sprawiły wielką radość dzieciom, gdyż wznowiono produkcję dawno nie widzianych lodów, a w zasadzie wszystkim mieszkańcom. Teraz przedsiębiorstwa mogą pracować dłużej, a światło wróciło do domów i na ulice.
Stało się to możliwe dzięki negocjacjom przedstawicieli Strefy z Izraelem za pośrednictwem Egiptu i ONZ. W miniony piątek, w czasie cotygodniowych manifestacji pod granicą z Izraelem, pierwszy raz od ich początku, tj. od marca tego roku, izraelscy snajperzy nie strzelali do tłumu i nie było żadnych ofiar. Negocjacje trwają. Ich celem jest osiągnięcie dłuższego rozejmu. Mimo nacisków ONZ, Izrael nie jest jednak skłonny znieść blokady paraliżującej życie Gazy.
Elektrownia jest dziś w stanie dostarczać ok. 200 megawatów energii elektrycznej. Potrzeba ok. 500, by zapewnić prąd na stałe, ale to, co już jest, stanowi wielką ulgę dla infrastruktury Gazy. Gdy nadejdą zimowe chłody, światło zapewne znów nie będzie dystrybuowane dłużej niż kilka godzin, gdyż część energii pójdzie na ogrzewanie.