Nie jest prawdą, że na lewicy dzieją się rzeczy niespotykane i nowe. Przeciwnie. To sytuacja przerabiana od tysięcy lat. Niepotrzebnie emocjonują się aktywni obserwatorzy politycznej sceny, a ja w ich liczbie, że wszystko, co powiedziane, jest ostateczne. A gdzie tam.
To po prostu banalny do bólu zębów konflikt pokoleń. Popatrzcie i poczytajcie deklaracje działaczy partii Razem, której życzę powodzenia. Nie idzie im o to, że nareszcie powstała partia „bez postkomunistycznych złogów”, na co jeszcze niedawno niesłusznie wydziwiałem. Nie, oni po prostu nie chcą mieć w swoich szeregach starych pierników, upierdliwie przypominających, że realia i zasady są takie, że lepiej byłoby zrobić tak a nie inaczej, bo kiedyś tam, lata temu, była podobna sytuacja i skończyła się w określony sposób, więc warto byłoby nie popełniać starych błędów. Nie dla młodych ani stare zasady, ani stare błędy, ani starzy politycy. Wszystko ma być nowe i świat, który chcą tworzyć, też będzie nowy. W tym celu jednak trzeba wyciąć do trawy wszystko, co było.
Nie dziwię się reakcjom działaczy SLD – któremu też życzę powodzenia. Robią to, co od wieków robią starzy ludzie, kiedy słyszą od młodych – którzy w ich mniemaniu przyszli znikąd – że mają się zabierać won. Kiwają głowami z pobłażaniem, traktują protekcjonalnie, a między sobą wymieniają się życzeniami, żeby gówniarzy szlag trafił. I oczywiście do utraty krótkiego tchu bronią tego, co już mają: pozycji, stanowisk, ale też i wywalczonej przestrzeni politycznej. Mniejszej, większej, ale realnej. Komentują ironicznie płomienną ideowość dyszących im u gardła szczawików, wiedząc, że wszystko ma swój koniec. Oni też przecież tak robili. Potem z tego wyrośli.
Potem, nieuchronnie, następuje selekcja. Pragmatyczni młodzi rozumieją, że rzeczywistość ma swoje prawa, które trudno przeskoczyć – i korzystają z wpływów, znajomości, ale także doświadczeń pragmatycznych starych. Pryncypialni ideowcy pozostają we wzniosłej izolacji. Tęsknota za rewolucją, nawet najbardziej radykalna, jest uleczalna – a lekarstwo nazywa się czas.
Ruski stanął okoniem
Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…
Przepraszam, ale to jakby twierdzić, że socjaldemokratyczne poglądy są związane wyłącznie z młodzieńczym idealizmem, a koniunkturalizm i nieoświecony egoizm są wynikiem zdrowo rozumianych doświadczeń życiowych.
Bzdura.