„Jaka piękna katastrofa!”. Ten cytat z „Greka Zorby” jest najlepszym komentarzem do sytuacji w Platformie Obywatelskiej. Odchodzą z tego niegdyś potężnego ugrupowania kolejni posłowie. Inni są wyrzucani. Próby komentowania tego ze strony kierownictwa PO są dość żałosne i świadczą dowodnie, że Borys Budka i jego otoczenie nie sprostało mentalnie wyzwaniom, stawianym przed największym ugrupowaniem opozycyjnym. Poziom analiz, czemu tak się dzieje, też nie wystawia najlepszego świadectwa komentującym liberalnym dziennikarzom. Nie wiadomo, co jest bardziej pożałowania godne: czy owe poszukiwania winnych czy też buńczuczne zapowiedzi, że z pewności za kilka dni Platforma odbije w sondażach. Odbije to się piwem, które teraz politycy tej partii muszą teraz spijać za lata swoich błędów.
Oczywiście – co mnie to obchodzi? Ani nie kibicuję im, by w jakikolwiek sposób wrócili do stanu świetności, bo mi szkoda Polski, ani nie jestem w stanie wykrzesać z siebie choćby cienia współczucia.
Jak tylko chciałbym przejawić jakieś cieplejsze uczucia, to zaraz przypomina mi się Budka chwalący Balcerowicza, przedstawianie Kidawy-Błońskiej jako predystynowanej do prezydentury ze względu na arystokratyczne korzenie czy firmowanie przez Trzaskowskiego 1800 postępowań eksmisyjnych w stolicy. Naprawdę, ta antyludzka i antyspołeczna partia jest ostatnią, która zasługuje na ludzkie odruchy.
Nie mam też złudzeń, że jej działacze, tak chętni do pogardy dla ludzi biednych i niżej usytuowanych na drabinie społecznej, rozpłyną się w powietrzu. Przeciwnie, zmienią szybko partyjne szyldy. Mają w tym zresztą niezłe doświadczenia. Przytuli ich z pewnością Hołownia, polityk tyleż mowny, co obły politycznie, paru bez wstrętu zamelduje się w Konfederacji, gdzie chętnie przyjmą aktywistów do rozpraw z lewicą, kilku zapewne podejmie próby stworzenia swojego ugrupowania. Dał im przykład Komorowski – miłośnik polowań i powrotów z niebytu.
O jednym tylko marzę – by już więcej neoliberałowie z PO nie byli postrzegani jako jedyny ratunek przez autorytarnym państwem PiS-u. Żebym już nigdy więcej nie słyszał i nie czytał lewicowych działaczy, którzy marzą o koalicji z PO, by zabić PiS. Bo, w ich mniemaniu, gdy PO weźmie władzę, to lewica będzie przy nich miała warunki do działania, rozwoju i rywalizacji. Głupcy.
Rozpad PO, to rozpad opozycji w jej dotychczasowym kształcie. I bardzo dobrze.
Zacząłem filmowym cytatem, to filmowym cytatem skończę. W „Nietykalnych” Briana de Palmy gangsterzy Ala Capone’a zabijają jednego z ważnych członków policyjnej grupy do walki z gangsterem. Wydaje się, że to klęska stróżów prawa. Umierający od postrzału policjant (Sean Connery), przyciąga do swej pokrwawionej twarzy Elliota Nessa (Kevin Costner) i pyta „Co teraz zrobisz? Co zrobisz?”.
To pytanie, bez tak dramatycznych okoliczności, trzeba teraz zadać liderom Lewicy.
Dodam tylko, że w filmie i w rzeczywistości Al Capone przegrał.