Site icon Portal informacyjny STRAJK

PO jak zwykle, czyli jak PiS – zakaz Parady Równości w Gnieźnie

To już staje się niemal nudne; wciąż jednak zdumiewa jak wiele osób odmawia przyjęcia tego do wiadomości lub zrozumienia. PO i PiS to jedna i ta sama polityczna jakość, ewentualne różnice to wyłącznie estetyka. Tym razem potwierdził to prezydent Gniezna Tomasz Budasz z PO. Właśnie zakazał przeprowadzenia parady równości.

Logo gnieźnieńskiego marszu równości; źródło: Facebook.

Wydarzenie zostało zaplanowane na najbliższą sobotę – 13 kwietnia. Tego dnia odbyć się miał pierwszy w historii Gniezna marsz równości. Jego mottem miało być hasło: „Gniezno – pierwsza stolica równości”.

„Lesbijki, geje, osoby biseksualne, transpłciowe i inne osoby nieheteronormatywne nie są same. Chcemy okazać im wsparcie, a mieszkańcom Gniezna udowodnić, że żyją obok nich różne osoby, które nierzadko są lubiane i szanowane, ale nie mogą być sobą na co dzień. Marsz Równości w Gnieźnie będzie okazją do osobistego spotkania, poznania się i pokonania stereotypów” – przekonywali organizatorzy zgromadzenia.

Ma się rozumieć radnych PiS i innych prawicowych stronnictw przekonać nie mogło, ani takie optymistyczne przesłanie, ani jakiekolwiek argumenty. Zgodnie z utrwalonym nagonkowym schematem zadęto w róg „promocji homoseksualizmu”. Cytowany przez poznańską edycję Gazety Wyborczej radny PiS Paweł Kamiński twierdzi, że „marsz ma na celu promowanie homoseksualizmu, środowisk LGBT i całej genderowej polityki społecznej” i dodaje, że „homoseksualizm nie ma potwierdzenia naukowego”. Sformułowania te, choć niektórym wydawać się mogą gromkie, odarte są faktycznie z jakiegokolwiek znaczenia (tudzież każdy może dowolnie zinterpretować frazę „genderowa polityka społeczna” lub „naukowe potwierdzenie homoseksualizmu”) i tym samym wpisują się znakomicie w tradycję propagandowego zaszczuwania mniejszości uprawianą głównie przez PiS. Lecz nie tylko.

Tomasz Budasz, prezydent Gniezna, PO; źródło: Facebook

Łagodniejszą w formie, lecz równie represyjną w swej istocie, wersję bigoterii zademonstrował wspomniany prezydent Gniezna, członek Platformy Obywatelskiej. Zakazał on przeprowadzenia marszu tłumacząc się „względami bezpieczeństwa”. Tym samym zrealizował życzenie radnego Kamińskiego, który poza wygłoszeniem opisanego wyżej dictum, wraz z lokalnymi strukturami Młodzieży Wszechpolskiej zażądał wydania zakazu dla tego zgromadzenia.

„Szanuję prawa każdej grupy społecznej do manifestowania swoich poglądów, niemniej bezpieczeństwo i spokój mieszkańców Gniezna są dla mnie najważniejsze. Podkreślam, że zagrożenie dla zdrowia i życia zarówno uczestników tych zgromadzeń, jak i osób postronnych, jest jedynym i wyłącznym powodem moich decyzji” – napisał w specjalnym oświadczeniu prezydent Tomasz Budasz.

Organizatorzy zapowiedzieli oczywiście złożenie odwołania od tej decyzji do sądu.

Oczywistym jest, iż decyzja ta stanowi ewidentne naruszenie konstytucyjnego prawa obywateli do zgromadzeń, a na gorzką ironię (pomijając polityczną hipokryzję) zakrawa fakt, iż tę podstawową demokratyczną swobodę ogranicza kadrowiec partii, która od trzech lat nie zajmuje się niczym innym jak tylko płaczem i westchnieniami wobec stanu demokracji w Polsce oraz pohukiwaniem „dyktaturze Kaczyńskiego”.

Podobnie oczywistym jest, iż argumentacja Budasza jest wyrazem typowego dla PO zakłamania i tchórzostwa. Ze względu na strukturę sporu politycznego w przestrzeni publicznej prezydent Gniezna ugryzł się w ostatniej chwili w język i nie napisał, że zasadniczo zgadza się swoim opozycyjnym radnym, a pożonglował liczbami.

„Raz jeszcze pragnę to podkreślić, jako Prezydent Miasta Gniezna wydałem decyzje zakazujące każdego z 18 zgromadzeń” – czytamy także w oświadczeniu Budasza. Z informacji podawanych przez lokalne media wynika, że marsz równości miały sformować na ulicach Gniezna dwa zgromadzenia. Jednocześnie do tamtejszego ratusza napłynęło, aż 16 zgłoszeń kontrmanifestacji.

To właśnie posłużyło Budaszowi za pretekst. Być może na osobach, które nie miały styczności z tego rodzaju przedsięwzięciami może to zrobić jakieś fałszywe wrażenie; tj., że marsz zostanie zaatakowany przez 16 chuligańskich zastępów złożonych z patriotów-kiboli. Niemniej, każdy kto zna realia zgromadzeń publicznych, zwłaszcza takich, które mogą wzbudzać określone kontrowersje, dobrze wie, że kilkanaście zgłoszeń oznacza po prostu sekciarski obłęd i niezdrowe wzmożenie na lokalnej prawicy. Nie jest możliwe, aby 16 grupek demonstrantów w ogóle się zebrało, a co dopiero aby miało przypuścić skoordynowany atak na legalny przemarsz. Choć, nawet w takich okolicznościach, wydanie zakazu jest oczywistym nieporozumieniem, gdyż zwiększa jedynie ryzyko bezpieczeństwa, albowiem część osób, która chce wziąć udział w tym wydarzeniu i tak przybędzie i podejmie próbę manifestacji, co tylko utrudni policji i straży miejskiej ewentualne opanowanie sytuacji w razie ewentualnej konfrontacji tych ludzi z prawicową chuliganerią.

„Całkowicie odrzucamy zawarte w piśmie sugestie, które zrównują nasze działania z działaniami ludzi nam nieprzychylnych. Niedzielny piknik pokazał, że nie siejemy nienawistnych kłamstw, nie wykluczamy, ale łączymy, zapraszamy do rozmowy i odpowiadamy każdej osobie, która jest szczerze zainteresowana tematyką równościową. Tomasz Budasz w swojej decyzji powtarza niemal słowo w słowo argumenty swojego kolegi z Platformy Obywatelskiej, Prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka, całkowicie pomijając wagę zapewnianej przez Konstytucję wolności zgromadzeń. Jesteśmy przekonani, że Sąd Okręgowy w Poznaniu przyzna nam rację podobnie jak wcześniej zrobił to Sąd Apelacyjny w Lublinie” – czytamy w odpowiedzi organizatorów umieszczonej na portalu społecznościowym Facebook.

Nawiązanie do działań „obywatelskiego” i „demokratycznego” prezydenta Lublina wydaje się bardzo na miejscu.

Exit mobile version