Po wyrzuceniu dwóch prominentnych posłów PO na przewodniczącego Borysa Budkę sypia się gromy. Rzeczywiście styl, w jakim to zrobiono, kompromituje władze partii.
Zarówno Paweł Zalewski, jak i Ireneusz Raś o tym, że zostali wyrzuceni z partii zostali poinformowani telefonicznie. Jak twierdzą obaj posłowie, nikt ni dał im szansy na obronę, nikt nie chciał wysłuchać ich argumentów i stanowiska. Decyzje zarządu partii przekazał im sekretarz generalny PO, Marcin Kierwiński. Głównym powodem było, jak podaje portal gazeta.pl „działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii, przy jednoczesnym braku udziału w debacie podczas obrad ciał kolegialnych takich jak Rada Krajowa czy klub parlamentarny”.
Powody, jak im zakomunikowano, zostaną im podane w terminie późniejszym, w uzasadnieniu.
Wnioskodawcą miał być, co nie jest zaskoczeniem, Borys Budka. Poczuł się najwidoczniej zagrożony fermentem w łonie swojej partii. Jego emanacją był list otwarty, kwestionujący kierunek działań PO i podważanie skuteczności władz partii, w szczególności Borysa Budki.
Paweł Zalewski , w przeszłości wiceprzewodniczący PiS, potem działacz i poseł Platformy Obywatelskiej, skomentował decyzję Budki jednoznacznie. „Jeżeli usuniecie dwóch posłów to jedyny wniosek, jaki przewodniczący Borys Budka wyciągnął z kryzysu, w którym się znajdujemy, to znaczy, że moja ocena przywództwa w partii była słuszna”, powiedział Zalewski.
Obecnie Budka zbiera owoce swojej decyzji. Skrytykowała go w ostrych słowach posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska (KO). Swoje dodał szef klubu senackiego KO Marcin Bosacki. Odpowiadając na pytania, jak przyjął ten fakt, powiedział: „Ze zdziwieniem, wręcz jestem zszokowany tą decyzją” Poseł Bogusław Sonik z PO, był zdziwiony, że nikt z wyrzuconymi posłami wcześniej nie rozmawiał.
Borys Budka swoim nerwowym działaniem wprowadził jeszcze więcej zamieszania po stronie opozycji. Od momentu usamodzielnienia się Lewicy, opozycja gnie się w paroksyzmach podziałów i wzajemnych pretensji. Mocna pozycja PO w opozycji staje się mitem. Ugrupowanie to zdycha, tylko jeszcze samo tego nie zauważyło.