Cztery lata temu wybrałem się na pierwszą galę freak fight w Polsce. Wtedy to jeszcze mocno raczkowało, było biednie i amatorsko. Od tego czasu dużo się zmieniło. W grę weszły naprawdę duże pieniądze, wszystko jest organizowane profesjonalnie i z polotem. Mamy show z prawdziwego zdarzenia.

Pod wpływem obserwacji rozwoju tego typu wydarzeń, a szczególnie po starciu Jasia Kapeli z Ziemowitem Kossakowskim, naszło mnie kilka smutnych refleksji.

Zachwyt nad wygraną Kapeli przeróżnych internetowych środowisk lewicowych pokazuje, jak łatwo wybaczyć kompromitację ideałów i zagadnień, jeśli się komuś po prostu wpierdoli.

Nad Kapelą zawisły czarne chmury po tym, jak kompletnie nieprzygotowany i rozbawiony nie wiedzieć czym, został “zjedzony” przez redaktora Stanowskiego w jego programie na żywo. Temat gwałtów czy opodatkowania korporacji zostały niestety przez niego ośmieszone. Nic jednak nie szkodzi! Kapela swoim nokautem znowu znalazł się na piedestale internetowej, wielkomiejskiej lewicy.

Swoim występem na gali Prime MMA Kapela jeszcze bardziej legitymizuje tego typu przedsięwzięcia, wprowadzając je na jakiś nowy, wyższy poziom. Ustanowił precedens przeniesienia sporu ideologicznego na poziom skapitalizowanego mordobicia. Do tego wchodził w rytm muzyki techno, pokrzyczał an-ti-fa!, promował weganizm oraz nawiązał do praw zwierząt. To obszary, które w dużym stopniu stanowią fundament ideologiczny wielkomiejskiej lewicy.

Aktywistka Maja Staśko napisała, że było to starcie wręcz filmowe. Kapela to malutki Dawid lewicy, natomiast Ziemowit Kossakowski uosabiał całe prawicowe zło Goliatów tego świata. Takich wpisów było więcej, ale nie będę ich wszystkich przytaczał. Nawet pacyfistyczny zapewne na co dzień miejski aktywista Jan Mencwel, napisał, że wygrana Kapeli “zrobiła mu wieczór”.

Wracając jednak do samej gali. Ze sportem nadal nie ma to nic wspólnego.

Różnica wagi jest czasami ogromna – 40 kg! Ktoś trenował tydzień, kto inny trzy miesiące. Kossakowski był nienaturalnie pobudzony. W profesjonalnym sporcie takie rzeczy są nie do pomyślenia. Walki na takich galach często przypominają starcia po szkole za śmietnikiem bądź te przed klubem Explosion o godzinie 3 w nocy. Nawet na ustawkach chuliganów ekipy muszą mieć tyle samo osób, podobne doświadczenie, być w podobnym wieku itp.

Same gale są już tylko wisienką na torcie. Preludium i prawdziwym mięsem są konferencje przed galą. Tzw „dymy” czyli skróty najlepszych momentów z konferencji, to istny festiwal bluzgów, rzucania w siebie przedmiotami, wygrażania i bójek. Ta granica jednak wciąż się przesuwa, i to w zastraszającym tempie. Padają groźby uszkodzenia ciała, doprowadzenia kogoś do kalectwa, czy też wzajemne oskarżenia o gwałty na nieletnich (sic!). Poziom nakręcanej wzajemnie nienawiści sprawia wrażenie, jakby zawodnicy przed walką toczyli co najmniej wieloletni spór o skrzywdzenie bliskich osób lub o podział ogromnego majątku.

Groźby i obelgi, jakie padły na ostatniej konferencji Fame MMA, podchodzą pod konkretne paragrafy.

Natomiast zawodnicy często mają wątpliwą przeszłość i byli karani, tudzież na oko wymagają opieki psychologicznej. Łukasz “Kamerzysta” Wawrzyniak jest oskarżony o znęcanie się nad osobą niepełnosprawną intelektualnie. Prime MMA zdecydowanie zyskała na jego występie, gdyż „Kamerzysta” przeważnie występuje zamaskowany. W oktagonie zobaczyliśmy go jednak bez maski. Julia “QueenoftheBlack” Pelc to 18 letnia-youtuberka, która w trakcie relacji live na swoich social mediach, przeszła załamanie nerwowe i miała próbę samobójczą. Oboje wystąpili na ostatniej gali Prime MMA.

Często po walce okazuje się, że zawodnicy nie powinni walczyć również z powodów zdrowotnych. Mają chore serce i astmę, a samo starcie mogli przypłacić życiem. Co zresztą miało już miejsce na gali PunchDown, gdzie zawodnicy uderzają się wzajemnie w twarz, nie trzymając przy tym gardy.

Odbiorcy tego typu gal dostają starannie przygotowany produkt, coraz bardziej wulgarny i coraz bardziej brutalny. Organizatorzy tego typu wydarzeń, nazywani “Włodarzami” korzystają z faktu, że treści w internecie właściwie nie są obwarowane prawnie. Reklama jako taka w mediach tradycyjnych jest w znaczącym stopniu ograniczona, istnieje też komisja etyki reklamy. Mimo wysokiego poziomu agresji, brutalności i wulgarności nie przeszkadza to firmom bukmacherskim oraz budowlanym ochoczo reklamować się w trakcie samego wydarzenia na słupkach w oktagonie, lub też malunkami henną na ciele zawodników.

Dlatego od osób związanych z szeroko pojętą lewicą wymagałbym raczej pogłębionej krytyki tego typu wydarzeń. Refleksji, a nie brania w nich udziału czy też przyklaskiwania z powodu zmonetyzowanej bijatyki.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…