Zapowiedź prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena przywrócenia działania mobilnego internetu na socjalistycznej wyspie wywołała debatę wśród techników i zainteresowanych geopolityką: czy to w ogóle możliwe? Imperium wpływa na kubańskie życie od 1962 r. organizując ciągle wzmacnianą gospodarczą blokadę wyspy, co ONZ uważa w tym wypadku za „łamanie praw człowieka”. Teraz chce wesprzeć antyrządowe wystąpienia sprzed tygodnia, w nadziei na zmianę polityczną na Kubie, która uczyniłaby ten kraj posłusznym.
Mobilny internet został zastopowany przez władze kubańskie tydzień temu, po antyrządowych manifestacjach w Hawanie i innych miejscowościach. Od środy sukcesywnie powraca, lecz bez dostępu do amerykańskich portali społecznościowych stosujących w sprawie Kuby (i nie tylko) cenzurę polityczną, jak Facebook, Instagram czy WhatsApp. Prezydent Biden uważa, że to one przyczyniają się do „dezinformacji” na temat szczepionek, co według niego „zabija ludzi”, ale tym niemniej pragnie, by Kubańczycy mogli wyrażać potępienie dla swego rządu, który mimo blokady, nie poddaje się zniecierpliwionemu imperium. Np. cenzury Facebooka czy Twittera (do którego jest dostęp) puszczają takie potępienia bez problemu.
W zachodnich mediach przemilczano masowe demonstracje Kubańczyków z odwrotnym przekazem, popierające politykę państwa, mimo jankeskiego embarga i trudności, które ostatnio, po kolejnym wzmocnieniu blokady, dotknęły kraj. Biden chcąc, by mogli jednak ponarzekać na Facebooku, wywołał pytania specjalistów. Wielkie amerykańskie koncerny internetowe mogłyby teoretycznie wrócić na Kubę za pośrednictwem satelitów, dronów, czy balonów, ale to wszystko jest dość skomplikowane, nie tylko technicznie. Kuba zapewne nie tolerowałaby żadnych balonów. Zresztą dla każdego Kubańczyka, który przejdzie przez VPN (prywatna sieć wirtualna) dostęp do Facebooka jest łatwy.
Według władz kubańskich, ewentualna ingerencja imperium w lokalne sieci komunikacyjne stanowiłaby „pogwałcenie suwerenności” wyspy. W Stanach nawet ci specjaliści, którzy pochwalają pomysł Bidena, zwracają uwagę, że na Kubie ludzie uważają Stany za nieprzyjazne, nie tylko ze względu na lądowanie w Zatoce Świń w 1961 r., czy późniejsze embargo, ale i wcześniejsze długie okresy amerykańskiej okupacji wojskowej. Inni przypuszczają, że taka ingerencja wzmocni jedynie opór rządu kubańskiego przeciw imperialistycznym zabiegom Waszyngtonu, a zdecydowana większość Kubańczyków jednak popiera swój rząd.