Podpułkownik Wojsk Obrony Terytorialnej wezwał na pojedynek admina twitterowego konta Lewicy. Pewnie już o tym słyszeliście. Możliwe, że przyswoiliście tylko nagłówki i dalej myślicie, że to clickbait. Otóż nie. Ppłk Marek Pietrzak, rzecznik prasowy WOT zażądał satysfakcji z osobą, która prowadzi Lewicy social media.
Otóż oficer naszych sił zbrojnych zobaczył na Twitterze taki wpis:
Na bezużyteczne Wojska Obrony Terytorialnej – narodowców biegających po lesie, rząd wydaje więcej niż na wywiad i kontrwywiad razem wzięte, czyli na służby rzeczywiście ważne dla naszego bezpieczeństwa
Podpułkownik uznał, że to obraza munduru i majestatu Rzeczypospolitej. Oburzył się tak bardzo, że w emocjach nie zdołał dostrzec cudzysłowu, przez co był przekonany, że autorem wypowiedzi jest admin profilu, a nie Włodzimierz Czarzasty, który tak właśnie wyraził się w Polsacie. W związku ze swoim wzburzeniem ppłk Pietrzak zamieścił tweeta o następującej treści:
Adminie konta Lewica wyzywam Cię na pojedynek!Wstąp w szeregi WOT i przekonaj się czy jest tak jak każą Ci pisać! Wyjdź z informacyjnej bańki, przebij szklany sufit! Wyjrzyj przez okno, zobacz kim naprawdę jesteśmy!
W dalszej dyskusji wyjaśnił, że nie miał na myśli starcia retorycznego, co byłoby jeszcze zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że mowa o rzeczniku prasowym i specu od soszjali. Podpułkownikowi Pietrzakowi chodziło o prawdziwy pojedynek, rodem z czasów szlacheckich, kiedy dwóch facetów stawało naprzeciwko siebie z szablą czy pistoletem.
Nie mam zamiaru pastwić się nad człowiekiem. Nie on bowiem jest tu winien. Wiadomo, jak wojsko kształtuje osobowość. A WOT to dość osobliwy przykład sił zbrojnych. Charakteryzuje się praktycznie zerową zdolnością bojową w sytuacji konfliktu zbrojnego. Oddziały stworzone z myślą o wojnie partyzanckiej byłyby przydatne jakieś 70 lat temu. W dzisiejszych czasach takie komando amatorów może zostać unieszkodliwione przez kilka wystrzałów z drona, a rosyjski czy nawet białoruski specnaz poradziłby sobie z terytorialsami bez strat własnych pewnie nawet po libacji z okazji Dnia Zwycięstwa. Dlatego najważniejszymi wyzwaniami, przed jakimi staną w swojej służbie żołnierze WOT będą poszukiwania przećpanych synków burżujów w mazurskich zaroślach i sprzątanie gałęzi po nawałnicach. Czarzasty ma więc oczywiście rację wskazując, że finansowanie takich zabaw dla hobbystów kosztem poważnych służb jest stwarzaniem zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa.
To, że Wojsko Obrony Terytorialnej są bezużyteczne jako wojsko nie znaczy, że nie są ważne z punktu widzenia obecnej władzy. Inicjatywa sponsorowana z pieniędzy MON jest ogniwem systemu reprodukcji ideologicznej. Członkowie WOT to w dużej części fascynaci militariów. Dla nich jest to pewnie fajny sposób spędzania wolnego czasu i urealnienie szczenięcych zabaw w wojsko. Inicjatywa Macierewicza to również ciekawa propozycja dla nacjonalistów, szczególnie tych, którzy hasło „śmierć wrogom ojczyzny” traktują jako jedną z życiowych ambicji. WOT to dla nich szkółka obsługi i co najważniejsze – możliwość ominięcia dość restrykcyjnej ustawy o jej posiadaniu.
Ze strony MON dowiadujemy się, że jednym z zdań Wojsk Obrony Terytorialnej jest „kształtowanie w społeczeństwie postaw i wartości patriotyczno-obywatelskich”. Jest to ostatni punkt na liście, ale zapewne najważniejszy. Antoni Macierewicz, umysł ambitny i paranoiczny, tworząc WOT wyobrażał sobie pewnie pucz antyrządowy, podczas którego szczególną rolę odebrać jego wojacy – pomogą rządowi przetrwać (albo upaść). Indoktrynacyjna rola tej formacji była więc w koncepcji kluczowym warunkiem jej skuteczności. Wojska Obrony Terytorialnej zostały obmyślane jako uniwersytet, na którym utwardza się i poszerza zbiorowym entuzjazmem narodową mitomanie – wyklęci, powstania, a także cała urojona tradycja I Rzeczpospolitej. W ten sposób wykuwa się świadomościowy skansen, którego owocem są reakcje odklejone od rzeczywistości. Jestem przekonany, że nieszczęsny podpułkownik autentycznie poczuł się dotknięty słowami Czarzastego. Dlaczego zażądał pojedynku? Bo mógł odnaleźć się w roli z dawnych czasów, wcielić w rolę, które w jego mniemaniu jest częścią tego, co w polskości najpiękniejsze. Jego propozycja jest odbiciem kultury organizacyjnej WOT – archaicznego patriotyzmu, umalowanego w barwy wojenne, poszukującego tożsamości w niechlubnych tradycjach i zwykłych urojeniach.