Znów doszło do emocjonalnego wzmożenia, które ujawnia kompletny brak zrozumienia rzeczywistości przez stronników wolnego rynku i niskich (lub żadnych) podatków. Media społecznościowe zapełniły się nienawistnymi uwagami o „kradzieży”, „żerowaniu na przedsiębiorcach” i – nie mogło tego zabraknąć – „socjalizmie”.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie jest rządem lewicowym, ani tym bardziej socjalistycznym. Ta fałszywa narracja jest jednak bardzo powszechna, gdyż obecne władze często demonstrują, iż są chętne do wydawania pieniędzy na cele, które im się widzą. W tym zawiera się także gotowość na ograniczone wydatki o charakterze socjalnym. Sama ta postawa wystarczy wielu, aby uprawiać histerię i straszyć socjalizmem. Jest to wyrazem ogólnego nieporozumienia dotyczącego pojęcia lewicy, które w dzisiejszej Polsce można przypisać każdemu, kogo dominujący prawicowy nurt chce zdyskredytować. „Lewacka” jest więc dziś i Gazeta Wyborcza, i partia Wiosna Biedronia, jak również Platforma Obywatelska, ale i PiS przecież jest cały czas oskarżany o to, że instaluje „powrót komuny”. A to ze względu na aparatczykowską kulturę, a to ze względu na 500+. Niektórzy prawicowi facecjoniści twierdzą nawet, iż Jarosław Kaczyński uprawia „gierkizm” (od Edwarda Gierka, nie od gierek).
Poza tym ogólnym nieporozumieniem należy także wskazać na zawarty w prawie mechanizm, który reguluje wysokość składek na ZUS, a o którym kipiąca od wrzasków o „socjalizmie” część opinii publicznej i komentatorów albo zapomina, albo w ogóle nie jest świadoma jego istnienia.
I tak, w nadchodzącym roku składka, którą przedsiębiorca będzie musiał odprowadzić do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych każdego miesiąca wyniesie ok. 1,5 tys zł. Kwota składek przeznaczonych na ubezpieczenie społeczne wzrośnie o 94,5 zł, do 1069,14 zł. Każdego roku podnosi się też wysokość składki na NFZ; o ok. 30 zł. Z prostej arytmetyki wynika, że osoby prowadzące samodzielną działalność gospodarczą będą musiały zapłacić za ubezpieczenie o ponad 120 zł więcej niż dotychczas.
Podstawą naliczania wysokości składek jest wysokość przeciętnego wynagrodzenia. Według prognoz, które przedstawiła rada ministrów, w 2020 r. osiągnie ono pułap 5227 zł brutto, czyli o ponad 450 zł więcej niż obecnie. Podstawę wymiaru składek będzie stanowiło 60 proc. tej kwoty, czyli 3136,20 zł.
Strukturalnie biorąc, wygląda to następująco:
• składka emerytalna: 612,19 zł – wzrost o 54,11 zł,
• składka rentowa: 250,90 zł – wzrost o 22,18 zł,
• składka chorobowa: 76,84 zł – wzrost o 6,79 zł,
• składka wypadkowa: 52,37 zł – wzrost o 4,62 zł,
• składka na Fundusz Pracy: 76,84 zł – wzrost o 6,79 zł.
Wysokości przyszłorocznej składki zdrowotnej jeszcze nie znamy, obecnie wynosi ona 342,32 zł.
Podwyższenie kwot składek, pomimo, iż średnie wynagrodzenie nie jest miarodajnym wskaźnikiem zamożności społeczeństwa, jest sygnałem, iż nominalnie biorąc, ogół ludzi zatrudnionych zarabia lepiej. Poważną systemową niesprawiedliwością jest ryczałtowy mechanizm odprowadzania składek. Minimalną stawkę, czyli to, co wynika z przywołanych powyżej wyliczeń, zapłaci każdy prowadzący indywidualną działalność gospodarczą. I taki który zarobi na niej 2 tys zł i taki, który zarobi 100 tys., jak również ten, który poniesie stratę.