Od początku buntu „żółtych kamizelek“ nie widziano takich tłumów w Paryżu i innych miastach. W ramach „konwergencji walk“ do protestujących dołączyli obrońcy klimatu. Na Polach Elizejskich od początku dochodziło do starć z policją. „Black bloc“ zaatakował luksusowe butiki i restauracje słynnej alei. Stanęły barykady, doszło do pożarów.

 Wczoraj miała zakończyć się „debata narodowa“ zarządzona przez prezydenta Macrona w styczniu. Polegała ona przede wszystkim na transmitowanych w telewizji spotkaniach prezydenta z merami miejscowości różnych regionów kraju i wyglądała na kampanię jego partii (LREM) przed wyborami europejskimi. Rząd chce przedłużyć ją jeszcze o miesiąc, ale „żółte kamizelki“ chcą czynów, nie słów. Dzisiejsze manifestacje miały świadczyć o żywotności ruchu.

Postulaty są ciągle te same: podniesienie poziomu życia, wprowadzenie sprawiedliwości podatkowej (przywrócić podatki dla najbogatszych) i demokratyzacja kraju poprzez referenda RIC. Ludzie chcieliby też dymisji prezydenta Macrona i ministra policji Castanera, odpowiedzialnego za stosowanie nieproporcjonalnej przemocy wobec manifestantów. Śledztwo w tej sprawie podjął Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka.

 

Paryż, Pola Elizejskie, dzisiaj. twitter

To już 18 „akt“ protestów, 18 tydzień od połowy listopada. Władze oczekują zadyszki tego ruchu, ale determinacja „żółtych kamizelek“ nie słabnie. Nie słabnie też przemoc „wandali” towarzyszących manifestacjom. W Paryżu od rana na ulice wyjechały wozy pancerne i ciężarówki policji. Na Polach Elizejskich wkrótce zapłonęły kioski z prasą. Młodzi, ubrani na czarno mężczyźni zdemolowali kilka sklepów znanych marek. Ten los podzieliła też słynna restauracja Fouquet’s, ulubione miejsce b. prezydenta Sarkozy’ego.

 Tłum skandował „Rewolucja, rewolucja!“, „Kto sieje biedę, zbiera gniew“, „Koniec miesiąca, koniec świata – ta sama walka!“. Do podobnych manifestacji doszło we wszystkich miastach Francji.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. ale czyja to wina Ludzi którzy wychodzą walczyć o swoje prawa! czy Władz które używają brutalnych metod pacyfikowania demonstrantów..

  2. Autor – jak widzę – strategicznie ,,nie zwrócił uwagi” na sondaże, które wyraźnie mówią o tym że Francuzi mają już dość burdelu na kółkach zwanego żółte kamizelki… Przeciw takim formom protestów jak demolki w miastach jest już przeszło 52% respondentów.
    Po czterech miesiącach widzę, że wstępna prognoza ,,pójścia na przeczekanie” francuskiego establishmentu przynosi owoce. Jeszcze ze dwa miesiące takich ,,mądrych działań” i paryżanie sami na kopach demonstrantów wyniosą. I co? wygrają z neoliberalnym porządkiem?
    NIE WYGRAJĄ! Bo demolując miasta – zrażają do siebie ludność tych ośrodków.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…