Z Rio de Janeiro nadeszła informacja o kolejnej wpadce dopingowej polskiego sportowca. Wygląda na to, że mamy do czynienia z rodzinną spółdzielnią „koksiarzy”, bowiem złapanym zawodnikiem jest Adrian Zieliński, brat przyłapanego dwa dni temu Tomasza Zielińskiego. Co na to polscy działacze, który jeszcze niedawno głośno opowiadali się za wykluczeniem reprezentacji Rosji w związku z przypadkami stosowania nielegalnych medykamentów?
Informację o pozytywnym wyniku kontroli u Adriana Zielińskiego podała „Gazeta Pomorska” powołując się na źródła w wiosce olimpijskiej. Według tych doniesień aktualny mistrz Europy i jeden z głównych faworytów do złotego medalu w podnoszeniu ciężarów w kategorii 94 kg został przyłapany na stosowaniu niedozwolonych środków. – O wyniku badania informację ma już sam Adrian – powiedział „GP” Dariusz Bednarek, wiceprezes CWSZ Zawisza Bydgoszcz, klubu, w którym trenują obaj bracia Zieliński.
Wszystko wskazuje zatem na to, że polscy ciężarowcy wybrali drogę na skróty przygotowując się do igrzysk. Jako pierwszy wpadł dwa dni temu T0masz Zieliński, w którego organizmie wykryto ślady zażywania nandrolonu – sterydu, popularnego w latach 80., od dawno znajdującego się na liście środków zakazanych Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Sztangista nie przyznał się do winy. Przed kamerami tłumaczył się dość mętnie: „nawet nie wiem, od kogo takie coś kupić”. Jednym z jego głównych obrońców był brat, który mówił dziennikarzom, że cały czas zanosi się płaczem z rozpaczy nad wykluczeniem Tomasza, który oczywiście jego zdaniem jest czysty jak łza. Wczoraj z Rio napłynęła kolejna wiadomość. Okazało się, że do gronia „koksiarzy” dołączył Krzysztof Szramiak, zawodnik rezerwowego reprezentacji ciężarowców, dla którego gorące Rio może być już ostatnim wspomnieniem czynnego sportowca, gdyż był już dwukrotnie przyłapany na dopingu w 2012 roku, co skończyło się dwuletnią dyskwalifikacją. Teraz jest więc recydywistą, a więc możliwe, że usłyszy wyrok dożywotniego zakazu startów. Jeśli próbka B krwi Adriana Zielińskiego wykaże obecność niedozwolonej substancji, co jest pewne na 99 proc., wówczas należy liczyć się z tym, że WADA wyprosi z igrzysk całą kadrze ciężarowców.
W tej sytuacji honorowo zachował się prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, Szymon Kołecki. Już po wpadce Tomasza Zielińskiego zapowiedział, że po igrzyskach poda się do dymisji.
Ciekawe, kiedy głos w sprawie polskich dopingowiczów zabierze dyrektor Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie, Michał Rynkowski, który jako jeden z pierwszych działaczy głośno poparł postulat zastosowania odpowiedzialności zbiorowej wobec rosyjskich sportowców, których koledzy zostali przyłapani na stosowaniu zakazanych medykamentów.
– Jak na początku rozmawialiśmy na temat wykluczenia rosyjskich lekkoatletów, to się wtedy wydawało nierealne, a jednak stało się faktem. Możliwe, że też taka decyzja również zapadnie. Trudno powiedzieć, na pewno będzie to twardy orzech do zgryzienia dla MKOl-u, który musi ważyć swoje interesy. Niemniej trzeba mieć na uwadze, że wiceprezydentem MKOl-u jest szef światowej agencji antydopingowej Craig Reedie i on na pewno będzie postulował, żeby Rosjanie zostali wyłączeni z igrzysk – cieszył się polski specjalista.