Co ósmy polski pracownik w 2016 roku otrzymywał wynagrodzenie minimalne – wynika z najnowszego raportu GUS. Najmniej zarabiającym nie pomogło ozusowanie umów-zleceń. Najwięcej pracujących biednych jest w sektorze handlowym.
Zatrudniciele mają obowiązek opłacania składek na ubezpieczenie społeczne w przypadku zatrudniania pracowników na umowach zlecenie od 1 stycznia 2016 roku. Takie rozwiązanie miało zarówno zachęcić właścicieli przedsiębiorstw do przechodzenia na bardziej cywilizowane formy zatrudnienia – umowy o pracę, jak i zwiększyć stabilność zatrudnienia, oraz – co najważniejsze dla władzy – zwiększyć wpływy do budżetu państwa. W zasadzie o powodzeniu można mówić tylko w przypadku tego ostatniego celu, przychody z tytułu składek wzrosły bowiem w 2016 roku o 3o proc.
W 2016 roku na minimalnej biedowało wciąż 13 proc. zatrudnionych. W ciągu całego roku przybyło 108 tys. takich osób. Liczba pracowników, którzy wykonywali obowiązki w oparciu o umowy-zlecenie spadła o 4 proc. Nominalnie oznacza to tylko 52 tys. mniej zatrudnionych na śmieciówkach niż w 2015 roku. Wprowadzone przez PiS przepisy nie zlikwidowały więc w zauważalnym stopniu patologii trawiących rynek pracy. Najwięcej osób, które mają wpisane minimalną stawkę w umowie znajdujemy w branży handlowej, gdzie aż 24 proc., czyli 485 tys. osób otrzymywało najniższą możliwą płace.
Jeśli chodzi o zróżnicowanie regionalne, najlepiej sytuacja wygląda w województwie mazowieckim, gdzie minimalne wynagrodzenie otrzymywała w 2016 roku co dziesiąta osoba zatrudniona na umowie o prace. Na drugim biegunie są pracownicy z województw: łódzkiego, małopolskiego i świętokrzyskiego – tam po 17 proc. zatrudnionych pracuje na najniższej krajowej.
Przygniatająco wysoka jest również liczba samozatrudnionych. Na koniec 2016 r. jednoosobowe firmy prowadziło 1,15 mln osób, co oznacza wzrost o 5o tys. w skali roku.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
reżimowa propaganda sukcesu mówi coś odwrotnego
„Nominalnie oznacza to tylko 52 tys. mniej zatrudnionych na śmieciówkach niż w 2015 roku.” „jednoosobowe firmy prowadziło 1,15 mln osób, co oznacza wzrost o 5o tys. w skali roku.”
Nie są to przypadkiem te same osoby? IMO to nawet nie półśrodki czy ćwierćśrodki, to co jest potrzebne to stwierdzanie stosunku pracy, także z mocą wsteczną u już zakończonych umów i wyrównanie opłat (ZUS) z odsetkami wyłącznie przez zatrudniającego. Być może z jakąś abolicją, że kto wyprostuje do dnia X i to przyzna, zapłaci mniej.
Słusznie prawisz.