Kolejny cyrk w polskim MSZ. Podobno widzimy w NATO główną gwarancję bezpieczeństwa, podobno zależy nam na przyzwoitej pozycji w sojuszu. Kiedy jednak Polak dostał szansę objąć dość ważne stanowisko, ministerstwo rzuca mu kłody pod nogi.
Chodzi o stanowisko dyrektora Biura Informacyjnego NATO w Moskwie. Miałby je objął Tomasz Chłoń, były ambasador Polski w Estonii i na Słowacji, reprezentant Polski w Komitecie Politycznym Sojuszu, przed 2003 r. pracownik Stałego Przedstawicielstwa RP w NATO, jeden z negocjatorów porozumienia, na mocy którego powstała Rada NATO-Rosja. Świetne referencje? Dla organizatorów konkursu na wspomniane stanowisko jak najbardziej. Ale nie dla ministra Witolda Waszczykowskiego. On twierdzi, że doświadczony dyplomata wystartował w konkursie samowolnie, bez aprobaty przełożonych. Dlatego jest wielce prawdopodobne, że Chłoń nie zostanie przez polski MSZ akredytowany w Rosji, a Biurem Informacyjnym pokieruje kto inny, z pewnością nie Polak. Łatwo można się domyślić, że do innych instytucji NATO dyplomatom z Warszawy po takiej akcji też będzie się dostać trudniej.
O to chodzi Waszczykowskiemu, który twierdzi na każdym kroku, że pod jego wodzą Polska zdobywa szacunek za granicą? Według dyplomaty, który anonimowo wypowiedział się dla Onetu, przeważył osobisty brak zaufania. Minister już raz dał wyraz temu, że Chłonia nie ceni, odwołując go ze stanowiska pełnomocnika rządu ds. przygotowań szczytu NATO w Warszawie. Zarzucał mu najcięższe możliwe przestępstwa w oczach akolitów „dobrej zmiany” – pracę dla PRL i bliskie związki z rządem PO. Jak widać to, że Chłoń zaczynał pracę w 1987 r. okazało się ważniejsze niż wszystkie jego wysiłki na rzecz wprowadzenia Polski z NATO.
Rozmówcy Onetu z MSZ twierdzą również, że ministerstwo wprowadza opinię publiczną w błąd, utrzymując, że przesunięty do rezerwy kadrowej Chłoń zgłosił się do konkursu na własną rękę. – Chłoń osobiście informował Waszczykowskiego, wiedział też o tym dyrektor generalny MSZ. Nie można zresztą stawać do takiego konkursu bez zgody kraju. Waszczykowski milczał, bo sądził, że Chłoń nie ma szans – mówi dyplomata. Okazało się jednak inaczej i minister przestraszył się, co na taki obrót spraw powie szefostwo PiS z Kaczyńskim na czele. A przecież nie ma nic gorszego, niż zirytować prezesa.