Obywatele RP postanowili dzień po Marszu Niepodległości raz jeszcze zamanifestować przeciwko faszyzmowi. I tym razem na ich pikiecie pojawiła się policja.
Protest miał miejsce pod warszawskim ratuszem w porze, gdy pracujący w nim urzędnicy kończą pracę. Kilkadziesiąt osób – działaczy i sympatyków Obywateli RP przyszło na miejsce z transparentem „Stop faszyzmowi” i planszą, na której wydrukowali fragment Konstytucji RP odnoszący się do zakazu propagowania totalitaryzmu. Przypomnieli, jak skończyła się dla nich wczoraj próba zablokowania marszu agresywnych nacjonalistów głoszących jawnie rasistowskie hasła. Adresatami manifestacji byli samorządowcy z Platformy Obywatelskiej, w teorii „liberalnej” partii, którzy nie zdecydowali się 11 listopada ogłosić rozwiązania Marszu Niepodległości, kiedy jego oblicze ideowe stało się aż za bardzo jasne.
Jak relacjonowali uczestnicy wydarzenia na Twitterze, w pewnym momencie dwóch uczestników pikiety odpaliło dwie tęczowe race. Na reakcję policji nie trzeba było długo czekać. Mężczyzna, który odpalił racę, został zatrzymany i przewieziony na komisariat przy ul. Wilczej.
Przypomnijmy, że stało się to dwa dni po prawicowym marszu, na którym race były oczywistym i wszechobecnym elementem krajobrazu. Obywatele RP podkreślają, że celowo użyli rac, żeby przekonać się, czy w policji obowiązują podwójne standardy.
Po pikiecie pod Ratuszem za odpalenie razy świetlnej.
Wczoraj odpalono kilkadziesiąt tysięcy rac i policja nie reagowała. pic.twitter.com/pO1HL57tqn— Obywatele RP (@ObywateleRP) 13 listopada 2017
Bartek Sabela „zwinięty” i przewieziony na Wilczą. Bohaterska policja reaguje na podpalone race dziś, a nie 11 listopada. https://t.co/r4Sp1W8gq2
— Tadeusz Jakrzewski (@jtadek3) 13 listopada 2017
Działacz Obywateli RP Michał Szymanderski zapowiedział, że w związku z takim rezultatem „eksperymentu” złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – odpalaniu rac – podczas Marszu Niepodległości. Słusznie, jednak efekt – czego raczej nie trzeba tłumaczyć – jest zupełnie do przewidzenia. Zadowolenie z przebiegu „święta” wyrażał już Mariusz Błaszczak, dziś oficjalne stanowisko dotyczące przebiegu marszu wydał MSZ. I znowu dowiadujemy się, że była to kulturalna impreza z udziałem patriotów kochających swój kraj, a agresywne hasła stanowiły niewarty uwagi margines.