Podczas gdy politycy Partii Demokratycznej za eskalację protestów obwiniają Rosję, prezydent Donald Trump i jego urzędnicy za cel ataku obrali sobie Antifę. Ważne, że jest jakiś zastępczy szatan. Ameryka pogrąża się w ponurej grotesce.
Zaczęło się od sobotnich oskarżeń Trumpa i prokuratora generalnego Williama Barra pod adresem antyfaszystowskich aktywistów, iż to oni stoją za ostatnimi zamieszkami w kraju, które wybuchły po śmierci George’a Floyda zamordowanego przez policjanta.
Dzień później Trump zaczął się odgrażać na Twitterze, że doprowadzi do tego, iż Antifa zostanie uznana za organizację terrorystyczną. Tym samym zostanie ona zrównana z takimi organizacjami jak Al-Kaida i Hezbollah. Trump nie wyjaśnił, czemu kolejnym celem państwowego terroru dla niepoznaki nazywanego „wojną z terrorem” chce uczynić ludzi, którzy walczą z przejawami rasizmu, faszyzmu i dyskryminacji.
Antifa, której nazwa jest skrótem od słowa antyfaszysta (ang. anti-fascist), mocno zyskała na znaczeniu od czasu wyboru Trumpa na prezydenta w 2016 roku, który z zadowoleniem przyjęły organizacje faszystowskie i rasistowskie odwołujące się do supremacji białej rasy, z Ku Klux Klanem na czele. Antifa znana jest z gwałtownych rekcji na faszystowskie demonstracje, przemówienia i inne ekscesy.
Podczas zamieszek, które ogarnęły główne miasta Ameryki, w prawicowej prasie zaczęły pojawiać się artykuły sugerujące, jakoby uczestnikami zamieszek kierowali aktywiści Antifa, rozdając im broń. Politycy Partii Republikańskiej na tej podstawie zaczęli domagać się od Trumpa, by ten rozprawił się z bojownikami. Niedzielny tweet jest dowodem na to, że prezydent zamierza to zrobić.
Natychmiast po oświadczeniu Trumpa prokurator generalny Barr ogłosił, że Departament Sprawiedliwości wykorzysta swoją sieć 56 regionalnych wspólnych grup zadaniowych ds. terroryzmu do prześwietlenia „radykalnych agitatorów, którzy przejęli kontrolę nad pokojowym protestem i są zaangażowani w pogwałcenie prawa federalnego”.
„Przemoc zainicjowana i przeprowadzona przez Antifę i inne podobne grupy w związku z zamieszkami jest terroryzmem wewnętrznym i będzie odpowiednio traktowana” – czytamy w oświadczeniu Barra.
Attorney General William P. Barr’s Statement on Riots and Domestic Terrorism https://t.co/rsnFxVDiPa
— Justice Department (@TheJusticeDept) May 31, 2020
Nie wiadomo, w jaki sposób plutokratyczne państwo chce zwalczać Antifę. Nie jest to zhierarchizowana organizacja, nie posiada przywództwa ani formalnego członkostwa, a jej symbole i hasła używane są przez ludzi, którzy nigdy nie mieli z nią do czynienia.
Eksperci prawni są pełni wątpliwości czy amerykański prezydent ma w ogóle uprawnienia do tego, żeby decydować o statusie organizacji działających w USA. „Nie istnieje aktualnie żaden organ prawny mający uprawnienia do oznaczania organizacji krajowych jako organizacji terrorystycznych” – powiedziała Mary McCord, była wyższa urzędniczka Departamentu Sprawiedliwości.
„Każda próba takiego wyznaczenia budzi poważne obawy związane z pierwszą poprawką [do Konstytucji Stanów Zjednoczonych – przyp. red.]” – dodał McCord, który wcześniej służył w administracji Trumpa. Zgodnie z nią zakazane jest ograniczanie wolności religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń.
Zdaniem Hiny Shamsi z organizacji non-profit American Civil Liberties Union, „terroryzm jest z natury polityczną etykietą, często nadużywaną”.
Niektórzy lewicowi komentatorzy przypuszczają, że pod hasłem „walki z Antifą” administracja Trumpa pragnie doprowadzić do kryminalizacji wszystkich protestów podważających oligarchiczne status quo w USA. Gdyby plan wpisania Antify na listę organizacji terrorystycznych się powiódł, za terrorystę mógłby zostać uznany każdy, kto protestuje przeciwko rasizmowi, faszyzmowi, dyskryminacji kobiet, mniejszości seksualnych, czyli przeciwko poglądom wyrażanym przez organizacje, którym Trump jest bliski.