Złamanie spiralne z odłamem pośrednim trzonu kości ramiennej lewej – to efekt agresji funkcjonariusza policji wobec uczestniczki środowej demonstracji. Dziewczynę czeka skomplikowana operacja. A sprawcę jej nieszczęścia? Prawnicy z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur uważają, ze powinien zostać postawiony przed sądem.
Do zdarzenia doszło w środę, podczas demonstracji antyrządowej „Spacer do przyszłości” w Warszawie. Tematem protestu było m.in. zaniechanie rządu na gruncie polityki klimatycznej. W zgromadzeniu na Alejach Ujazdowskich uczestniczyło sporo młodych osób – to właśnie im przyjdzie żyć w świecie dotkniętym postępującymi zmianami.
Policja, do czego już zdążyła przyzwyczaić w ostatnim czasie, protestującą młodzież potraktowała jak przestępców. Ponownie zastosowano bardzo niebezpieczny sposób pacyfikacji – zamykanie w „kotle”, czyli otaczanie demonstrantów przez policję, uniemożliwienie ucieczki.
Opis zdarzenia jest drastyczny.
.”Najpierw trafiłam do kotła, w którym policja zamknęła kilka osób. Potem zostałam przyduszona poprzez ciągnięcie mnie przez funkcjonariusza za szalik, następnie zaprowadzona siłą do radiowozu. Po drodze wykręcona została mi zupełnie niepotrzebnie lewa ręka – i tak byłam eskortowana przez kilku z nich, nie stawiałam oporu” – wspomina 19-latka.
Dziewczynę czeka operacja. Po zabiegu okaże się, czy „stróż prawa” zafundował jej trwały uszczerbek na zdrowiu.
„Policjant który to zrobił, zrobił to z taką siłą, że złamał mi rękę, konkretniej, zacytuję, jest to 'złamanie spiralne z odłamem pośrednim trzonu kości ramiennej lewej – kwalifikujące się do leczenia operacyjnego’. Co to oznacza? Że moja ręka jest złamana w kilku miejscach, unieruchomiona na trzy miesiące i muszę poddać się operacji, ponieważ jest to typ złamania, na które nie można założyć gipsu, a także mogę mieć w tej ręce zaburzenia unerwienia lub krążenia” –
Sprawą zainteresowali się prawnicy z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, zespołu podlegającego pod biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
„Nawet w przypadkach, w których dochodzi do tłumienia protestów, policjanci powinni stosować tylko i wyłącznie środki adekwatne do sytuacji, którą starają się opanować. Należy zatem przypomnieć, że obowiązkiem funkcjonariuszy Policji jest działanie w sposób proporcjonalny, gwarantujący poszanowanie godności ludzkiej oraz przestrzeganie podstawowych praw człowieka” – czytamy w ich oświadczeniu.
Prawnicy akcentują fakt, że dziewczyna, mimo tego, że dosłownie wyła z bólu, nie mogła liczyć na wezwanie pomocy medycznej przez policjantów. Kiedy w końcu doprosiła wezwanie karetki, ta nie przyjechała.
„W opisywanej sytuacji pomoc winna być udzielona niezwłocznie, w przypadku odmowy ze strony dyspozytora, funkcjonariusze powinni przewieźć zatrzymaną na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Tymczasem, pierwsze próby wezwania karetki pogotowia, zgodnie z oświadczeniem zatrzymanej, zostały podjęte około pół godziny od zdarzenia” – wskazuje Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur.
Za przekroczenie uprawnień policyjnemu „bohaterowi czasów pokoju” może grozić 5 lat więzienia.
Co na to dowództwo policji? Jak zwykle, udaje, że nic się nie stało.
– Niestety bywa tak, że na skutek użycia siły, może do takiego uszczerbku na zdrowiu dojść. Zdarzają się one niezwykle rzadko, ale jednak mają miejsce – powiedział nadkom. Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji cytowany w depeszy PAP.
– W tym przypadku, jak w wielu innych przypadkach, my nie wyrokujemy – my przede wszystkim sprawdzamy każdą sytuację, w której na skutek użycia środków przymusu bezpośrednio dochodzi do spowodowania uszczerbku na zdrowiu – dodał.