Lewicowi politycy zapowiadali po wyborach walkę o zdobycie (Razem) lub odzyskanie (Zjednoczona Lewica) zaufania Polaków. Na razie przegrywają ją z kretesem.
Według nowego sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych politykiem, któremu ufa najwięcej Polaków, jest Ryszard Petru. Liderowi Nowoczesnej ufa 40 proc. ankietowanych. Wprawdzie 35,6 proc. respondentów oceniło go negatywnie, ale to i tak najlepszy wynik na liście rankingowej. Petru wyprzedził prezydenta Andrzeja Dudę, który ma 38,8 proc. ocen pozytywnych, ale aż 52,3 proc. negatywnych. Na trzecim miejscu znalazł się Paweł Kukiz. Rockman, który zamierzał „rozwalić system” panujący w Polsce, a w praktyce stoi na czele frakcji sejmowej wspierającej w decydujących momentach rząd, nadal zyskuje uznanie 33,5 proc. ankietowanych (przeciwnego zdania jest 45,5 proc.) Czwarta w zestawieniu jest Beata Szydło – jest ona zarazem ostatnią osobą, o której pozytywnie wypowiedziało się ponad 30 proc. respondentów.
Niewiele do tego progu zabrakło Donaldowi Tuskowi (29,9 proc.) i Ewie Kopacz (29 proc.), ale tendencje nie sprzyjają politykom Platformy Obywatelskiej. Spadają zarówno notowania sondażowe całej partii, jak i oceny jej poszczególnych polityków. Prawdziwą katastrofę odnotowuje jednak lewica. Brak aktywności i nieumiejętność sformułowania programu, który realnie odpowiadałby na potrzeby Polaków sprawił, że najwyżej klasyfikowana w zestawieniu Barbara Nowacka cieszy się zaufaniem zaledwie 20,4 proc. Polaków. Kolejny polityk z lewej strony sceny politycznej, Adrian Zandberg z Razem, zyskuje uznanie niecałych 10 proc. respondentów – mniej niż Janusz Korwin-Mikke, Antoni Macierewicz czy Tomasz Siemoniak. Oboje mają podobną liczbę wskazań negatywnych – odpowiednio 38,6 i 38,3 proc.
Lewica, która zapowiadała po wyborach walkę o odzyskanie zaufania Polaków, na razie przegrywa ją na całej linii. W dyskusjach o demokracji w Polsce słychać z jednej strony głosy zwolenników rządu, z drugiej – opozycji liberalnej. W przyszłości łatwiej nie będzie. Jeśli główny ciężar debaty publicznej zostanie przeniesiony na projekty takie jak 500 zł na dziecko, PiS tym pewniej będzie przekonywać do swojego socjalnego oblicza.
[crp]