NIK nie ma wątpliwości: polscy dyplomaci w co najmniej trzech krajach źle prowadzą finanse w podległych im placówkach.
Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała jedynie trzy placówki: w Gruzji, Jordanii i Serbii. Nie wyjaśniono, jakie kryteria kierowały kontrolującymi przy wyborze akurat tych ambasad. Niemniej wnioski są dość interesujące.
Nadzór MSZ jest, jak wskazuje raport, iluzoryczny. Sprawozdania finansowe i przedstawiane bilanse były „nierzetelne” a niedbale prowadzona dokumentacja „nie pozwalała na rzetelne ustalenie majątku”. To oczywiste pole do nadużyć.
Najwięcej krytyki spadło na placówkę Gruzji. I choć warunki pracy dla zatrudnionych w placówkach ludzi były w porządku, a poziom obsługi interesantów oceniono jako zadowalający, to już decyzje dotyczące użytkowania nieruchomości i majątku wywoływały zastrzeżenia. Dość powiedzieć, że ambasada przeprowadziła się we wrześniu 2017 roku do nowej siedziby. Zaraz zrobiono tam remont, choć status własności nie był jeszcze uregulowany – kosztował 2,3 mln euro. Czynsz wynosił 19 tysięcy dolarów. W końcu obiekt zakupiono za maksymalną cenę – 3 miliony dolarów.
W tej sprawie zostało nawet złożone doniesienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie o możliwości popełnienia przestępstwa niegospodarności, ale we wrześniu 2018 roku śledztwo zostało umorzone.
Ambasada ma też drugą siedzibę, kupioną za 3,5 miliona dolarów. Tyle że jest nieużywana. Kupiona w 2008 roku. Po zakupie okazało się, że stan techniczny nieruchomości stwarza niebezpieczeństwo dla przebywających w niej ludzi. Obecna jej wartość to nieco ponad 500 tys. dolarów. NIK zgłosił też zasadnicze uwagi dotyczące likwidacji i sprzedaży majątku z poprzedniej siedziby. Była przeprowadzona w sposób nierzetelny.
Na tym tle krytyka, jaka dotknęła placówkę w Jordanii jest stosunkowo niewielka. Wynajmowano mieszkania bez zgody MSZ (w sumie za 70 tys. euro), występowały braki w dokumentacji, nierzetelnie sporządzano umowy, nierzetelnie też rozliczano się z likwidacji majątku. Były uwagi do realizowanych przez ambasadę projektów, których ogólna wartość wynosiła około 350 tys. euro. Najmniej uwag kontrolujący mieli wobec placówki w Serbii.
NIK skontrolował tylko trzy, nie najważniejsze z punktu widzenia Polski ambasady. Ciekawe, w ilu nieskontrolowanych placówkach miały miejsce niegospodarność i zwykła nieuczciwość. I ile to kosztowało polskich podatników.