Site icon Portal informacyjny STRAJK

„Polska będzie państwem dobrobytu”. Lewica obiecuje wyższe płace, lepszą służbę zdrowia, świecką szkołę

fot. Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Polska jak Skandynawia, Polska równych szans, bez nienawiści i IPN, za to z ułatwionym dostępem do lekarza i państwowym deweloperem budującym tanie mieszkania – taką wizję roztoczyli dziś przed zgromadzonymi w hali Arena Ursynów liderzy i liderki koalicji Lewica. Głównym hasłem kampanii wyborczej będzie „Łączy nas przyszłość”.

Było radośnie i kolorowo, jak nakazują podręczniki marketingu politycznego, ale ci, którzy obawiali się, że koalicja zajmie się już na poziomie programu – jak doradzali jej liberałowie – wyłącznie „obyczajówką”, mogą być pozytywnie zaskoczeni. Lider SLD Włodzimierz Czarzasty jednoznacznie zdefiniował koalicję, którą współtworzy, jako socjaldemokrację – i faktycznie przedstawiane postulaty brzmiały jak niezłe socjaldemokratyczne minimum.

Konwencję otworzyły trzy kobiety – Marcelina Zawisza (Lewica Razem), Anna-Maria Żukowska (SLD) oraz Beata Maciejewska (Wiosna). Pierwsza z nich przypomniała, jak kobiety w Polsce stawały wspólnie do walki o swoje prawa i obiecała, że będzie ich godną reprezentantką w Sejmie – posłanką odważną, która upomni się m.in. o finansowanie służby zdrowia na poziomie 6,8 proc. PKB oraz o prawo do aborcji na żądanie do 12 tygodnia ciąży. Anna-Maria Żukowska nie pozostawiła suchej nitki na „deformie” oświaty i przedstawiła swoją wizję dobrej szkoły – świeckiej, z bezpłatnymi posiłkami i dojazdami dla uczniów, z dobrze wynagradzanymi nauczycielami, gabinetem pielęgniarskim i dentystycznym, zajęciami antydyskryminacyjnymi. Beata Maciejewska oznajmiła, że tylko Lewica daje gwarancję realnego rozdziału państwa od Kościoła, wypowie konkordat i doprowadzi do ukarania księży-pedofilów.

Chwilę potem na scenę wkroczył entuzjastycznie witany Adrian Zandberg, który swoim przemówieniem starał się pokazać, że Lewica jest zdeklarowanym sojusznikiem świata pracy. Zapowiedział walkę z umowami śmieciowymi, równe prawa dla pracowników zatrudnionych w oparciu o różne typy kontraktów, podwyższenie płacy minimalnej i ogólnie szybszy wzrost najniższych wynagrodzeń. Zapewniał, że w Polsce da się naśladować doświadczenie skandynawskie: państwo opiekuńcze, wysokie zarobki, dynamiczna gospodarka. – Zbudujemy europejskie państwo dobrobytu! – obiecał.

Niespodziewanie odważnym akcentem w wystąpieniu Zandberga był moment, gdy zapewnił, że lewicowy rząd nie będzie realizował poleceń z amerykańskiej ambasady – konkretnie w kwestii reprywatyzacji. Jeden z liderów Razem oświadczył, że po wygranych wyborach Lewica ostatecznie zamknie, stosowną ustawą, sprawę roszczeń do nieruchomości.

Jeszcze odważniejszym językiem posługiwał się jednak Włodzimierz Czarzasty, który wszedł na scenę jako następny. To on bodaj najczęściej mówił tego dnia o sprawiedliwości społecznej i cytował te ustępy polskiej konstytucji, w których mowa o społecznej gospodarce rynkowej, równym dostępnie do usług publicznych, gwarancjach państwa dla obywateli. Zapowiedział, że konstytucja będzie przestrzegana w całości – a więc lewica zadba i o te wartości, i o przywrócenie praworządności. Czarzasty zapowiedział, że Zbigniew Ziobro nie uniknie Trybunału Stanu. Oświadczył również, że system podatkowy w Polsce musi służyć obywatelom, a nie wielkiemu kapitałowi i korporacjom.

Przemówienie Roberta Biedronia przerwał alarm przeciwpożarowy – dokładnie w momencie, gdy lider Wiosny zapowiadał wprowadzenie w Polsce związków partnerskich. Po krótkim zamieszaniu Biedroń, jak zawsze uśmiechnięty, kontynuował, obiecując zaprowadzenie świeckiego państwa, w którym panuje wolność, solidarność, braterstwo i siostrzeństwo, nikt nie jest dyskryminowany z racji orientacji seksualnej, a język nienawiści nie niszczy przestrzeni publicznej. – Nie ma czerwonej ani tęczowej zarazy! Lewica będzie zarażać miłością – deklarował eurodeputowany. Obiecał również likwidację Instytutu Pamięci Narodowej i to, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze posłużą na budowanie żłobków i przedszkoli.

Frekwencja podczas konwencji nie była zachwycająca – sympatyczki i sympatycy socjaldemokratów nie wypełniali nawet całej Areny Ursynów. Ale ci, którzy w hali się zgromadzili, na ogół wychodzili z niej zadowoleni.

– Lewica ma mój głos! – nie miała wątpliwości Agnieszka, 36-letnia mieszkanka Warszawy, niezrzeszona w żadnej partii, którą Portal Strajk zapytał o wrażenia po konwencji. – Jestem pozytywnie zaskoczona. Było dużo socjalnych postulatów, poruszony temat płacy minimalnej, umów śmieciowych i likwidacji IPN, a także długo oczekiwana ustawa reprywatyzacyjna. Można było sobie darować okrzyki „solidarność” i „konstytucja”, ale w obliczu tych obietnic można to wybaczyć.

– Liderki i liderzy Lewicy zaserwowali nam atrakcyjne show, z głośników leciało m.in. „Beautiful Day” U2. Cieszy mnie, że konwencję otworzyły liderki koalicyjnych partii. Zaprezentowane postulaty to spójna oferta programowa w standardzie europejskiej socjaldemokracji – skomentował z kolei w rozmowie z Portalem Strajk Aleks Polak, obecny podczas zgromadzenia działacz na rzecz praw człowieka, organizator niedawnych protestów w Warszawie przeciwko nienawiści. – Świetne było zwłaszcza wystąpienie Włodzimierza Czarzastego, który wytknął fakt, że to Platforma Obywatelska – mimo, iż miała do tego podstawy – nie doprowadziła do procesu Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. Bardzo zapadły w pamięć także słowa Roberta Biedronia, gdy obiecał likwidację IPN, Polskiej Fundacji Narodowej i Rady Mediów Narodowej. Ważne są wreszcie konkrety programowe: i postulaty socjalne, i obyczajowe, i prozwierzęce, jak powołanie Rzecznika Praw Zwierząt czy zakończenie hodowli zwierząt futerkowych. Dzisiejsza konwencja potwierdziła zalety porozumienia trzech partii: widzieliśmy i pryncypialność Razem, i medialność Wiosny, i możliwości organizacyjne SLD – podsumował aktywista.

Exit mobile version