Zadecydowały o tym „względy bezpieczeństwa” – tłumaczą polskie władze. W wyniku demonstracyjnej postawy rządu stracą ludzie po obu stronach granicy.
Zawieszenie małego ruchu granicznego ogłoszone przez Polskę było uzasadniane troską o bezpieczeństwo podczas szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży. Po zakończeniu tych imprez Polacy przywrócili mały ruch graniczny tylko z Ukrainą. Rosja zaś dalej ma zamknięte szlabany dla tej formy przemieszczania się ludzi z obydwu stron granicy mimo obietnic polskich władz, że wstrzymanie ruchu zostanie cofnięte zaraz po zakończeniu ŚDM.
O zmianie zdania poinformował Jarosław Zieliński, wiceminister MSWiA. Oznajmił, że mimo zakończenia obchodów, „nie ustały przyczyny związane z naszym bezpieczeństwem”, z powodu których porozumienie o małym ruchu granicznym z Rosją zostało wcześniej zawieszone. Wypowiedź wiceministra wskazująca, że ze strony Rosji stale oczekujemy zagrożeń dla naszego bezpieczeństwa wpisują się w tradycyjnie fatalne relacje polsko-rosyjskie i nie pomagają w ich choćby częściowym unormowaniu. Nie wiadomo czy minister miał na myśli zagrożenie terrorystyczne ze strony Rosji, czy też militarne. Poza tym polska decyzja fatalnie wpłynie na gospodarkę przygranicznych regionów, które doskonale prosperowały dzięki turystom z Rosji, kupujących w Polsce hurtowe ilości żywności, odzieży i sprzętu AGD, a warto pamiętać, że część przygranicznych regionów po naszej stronie to miejsca dotknięte tradycyjnie wysokim bezrobociem. Straty odnotują też rosyjskie biura turystyczne, przewoźnicy i zwykli obywatele, którzy podreperowywali swój budżet dzięki wycieczkom do naszego kraju.