Jubileuszowy Akt Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana zostanie dziś odczytany w sanktuarium w Łagiewnikach. W obecności Prezydenta RP.
Episkopat ma dziś przyjąć przygotowany w kwietniu akt podczas uroczystości z okazji święta Chrystusa Króla Wszechświata. To już kolejna intronizacja, wcześniejsze odbywały się m.in. w Świebodzinie i Częstochowie, jednak tę dzisiejszą odróżnia zasadniczy fakt, że weźmie w niej udział głowa państwa. Świeckiego państwa leżącego w środku Europy w XXI wieku, państwa, które ma w Ustawie Zasadniczej zapis o rozdziale państwa od kościoła.
Pomysł na intronizację sięga jeszcze pierwszej połowy XX wieku, związany jest z kultem błogosławionej kościoła katolickiego – Rozalii Celakówny, która miała doznawać wizji, w których Jezus domagał się od polskich władz konkretnych działań politycznych, służących symbolicznej intronizacji. Kolejne władze najwyraźniej poczuwały się do spełnienia obietnicy, bowiem ruchy intronizacyjne w Sejmie obserwowaliśmy już w 2006 roku podczas pierwszych rządów PiS. Wtedy posłowie bezskutecznie usiłowali doprowadzić do wymieszania działań politycznych z religijnymi, ponadto ścierały się ze sobą grupy parlamentarzystów będących zwolennikami intronizacji Jezusa i zwolenników intronizacji samego Serca Jezusowego.
Ostatecznie odsiecz nadeszła z niespodziewanej strony – Episkopat w 2008 roku stwierdził, że “ogłaszanie Chrystusa Królem Polski jest niewłasciwe i niepotrzebne”, w 2012 r zaś, że “nie trzeba wprowadzać Go na tron”. Ale najwyraźniej zmienił zdanie pod wpływem Dobrej Zmiany.
Jaka będzie rola prezydenta Dudy w dzisiejszym nabożeństwie, nie do końca wiadomo. Podobnie wiele pytań rodzi, fakt, że zmieni się ustrój. Nie wiemy, czy Polska stanie się monarchią konstytucyjną, czy władza będzie dziedziczna, czy można już rozwiązać Trybunał Konstytucyjny. Janusz Korwin-Mikke powinien się ucieszyć, to przecież pierwszy krok do proponowanych przez niego rozwiązań.