Rząd walczy ze śmieciowym zatrudnieniem, chce zapewniać Polakom i Polkom dobrą i stabilną pracę? Wolne żarty. Dziennikarka „Gazety Wyborczej” przeanalizowała raporty wielkich firm, z których jasno wynika: nadal mogą zatrudniać na umowach cywilnoprawnych, więc korzystają.

Korporacje przepytała Adrianna Rozwadowska, autorka demaskatorskich tekstów m.in. o działalności Amazona w Polsce. Rozmawiała z przedstawicielami spółki AmRest (prowadzi w Polsce lokale marek Starbucks, KFC, Pizza Hut czy Burger King), Providenta czy sieciówki odzieżowej LPP. Wnioski? Niestety bardzo smutne.

Sklep należący do LPP, jednej z firm, w której nadal stosuje się śmieciowe zatrudnienie /wikimedia commons

Okazuje się, że AmRest, zatrudniając w Polsce 14 tys. osób, prawie połowie (6500 pracownic i pracowników) miała do zaoferowania śmieciówkę. Dla porównania – w Niemczech, Hiszpanii, Francji, Czechach czy Rosji umowę o pracę ma każdy zatrudniony w sieci. Tak źle, jak w Polsce, nie jest w zasadzie nigdzie, może poza Serbią, gdzie zatrudnionych na śmieciówkach jest więcej niż etatowców. Tyle, że ogółem AmRest ma tam mniej nieco ponad setkę pracowników. Firma jasno stwierdza: zatrudnia na takie umowy, na jakie przyzwala ustawodawstwo państwa, w którym działa. Wniosek wydaje się oczywisty.

Niewiele lepiej wypadł Provident, gdzie 2 tys. osób pracuje na podstawie umów o pracę, a 5 tys. – na śmieciówkach. Oficjalnie dlatego, że praca w charakterze doradcy nie odbywa się pod nadzorem, w wyznaczonym miejscu i czasie. Nie ma znaczenia, że dla wielu zatrudnionych to podstawowe, stałe zajęcie. W innych instytucjach finansowych (np. bankach) osoby zatrudnione jako doradcy na etat jednak mogą liczyć.

W Comarchu na 4,4 tys. etatowców przypada 1,2 tys. pracowników „w innych formach zatrudnienia”. Ponad trzy tysiące osób pracuje na umowach śmieciowych w sieci odzieżowej LPP – biuro prasowe firmy twierdzi, że to osoby, które same nie chcą etatów.

Nawet jeśli przyjąć, że część pracowników faktycznie jest przekonanych, że śmieciówka w danym momencie jest dla nich korzystniejsza, trudno nie wyciągnąć z całej sytuacji wniosku, iż walka obecnego rządu z nieetatowym zatrudnieniem i promowanie stabilnym form pracy to raczej propaganda niż faktyczne zaangażowanie…

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Przymus pracy i jego efekty

    „(…)Dla porównania – w Niemczech, Hiszpanii, Francji, Czechach czy Rosji umowę o pracę ma każdy zatrudniony w sieci.(…)” – cyt. z art.

    Pamiętajmy że w Polsce, mimo propagandy, nadal istnieje spora szara strefa. Po prostu, niejednego rzemieślnika, nie stać na opłatę ZUS, nawet gdy by obniżyli ten ZUS do 300 zł. Za to jest odpowiedzialny zupełnie inny mechanizm, o którym żaden kapitalista nie chce nawet słyszeć. Na początku gdy PiS dochodził do władzy, był taki jeden ekonomista, dziś poseł. Nazywa się Janusz Szewczak. Pamiętam jak mówił: – ZUS prawdopodobnie zostanie zlikwidowany, na jego miejsce powstanie nowa instytucja, która podatek na nasze usługi zdrowotne i przyszłe świadczenia emerytalne, pobierać będzie ściśle, w zależności od dochodu: nie zarobiłeś w tym miesiącu nic, nie zapłacisz podatku; zarobiłeś niewiele, zapłacisz niewielki podatek; zarobiłeś dużo, zapłacisz duży podatek; itd. Niestety na zapowiedziach się skończyło. Kiedyś głównemu ekonomiście SKOK, dziś posłowi PiS Januszowi Szewczakowi, zakneblowano już wtedy – na początku rządów PiS – usta, a na jego miejsce pojawił się „geniusz”: Mateusz Morawiecki. Według mnie człowiek bez względny wobec ludzi; bez żadnych skrupułów. Z kogo biorący przykład, piszę dalej. A, Szewczaka, nie ma nawet w TVP u Kurskiego.

    Inaczej sprawy się mają z takimi profesorami ekonomi, jak Witold Modzelewski i Marian Szołucha – których z uwagą słuchałem w Radiu Maryja. Prof. Witold Modzelewski, uważa, że gdyby stawka ZUS była płynie zależna od dochodów, spadła by produkcja, bo ludzie nie starali by się więcej zarobić. Innymi słowy: Wyższa, w miarę stała, stawka ZUS, ma motywować, być takim biczem poskramiającym „leni” – jak nazywa ludzi Polska Kościelna prawica – do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Jaki jest efekt tak prowadzonej polityki wymuszania na ludziach, traktowania ich jak bydło? Wszyscy widzimy dokładnie odwrotny skutek: bardzo małe firmy, nadal boją się ubezpieczać, bo w razie przestoju, który jest rzeczą normalną w małej firmie, przedsiębiorce nachodzi komornik, celem wymuszenia zapłaty długu wobec państwa. Taki jest oto jeden z mechanizmów, który ma motywować, a w efekcie doprowadza nasz kraj do zubożenia finansów, poprzez odpływanie ludzi do szarej strefy, średniowiecznej kapitalistycznej ekonomi: maksymalne wykorzystanie zasobów ludzkich, i materialnych, bez względu na koszta ludzkie; bez względu na ludzką godność. W pracy bez ubezpieczenia, w której nie rzadko stosuje się przemoc fizyczną wobec pracowników.

    Gdzie topiona jest reszta pieniędzy, ta pochodząca z tak wysokich składek, płaconych kosztem wyżej omawianej szarej strefy, to jest podstawowe najważniejsze pytanie pod słońcem w naszym prze-szczęśliwym kraju, w którym żeby było lepiej, na emeryturę należało by wysłać takich oto świętych religijnych profesorów jak Witold Modzelewski, który w Radiu Maryja bywa bardzo częstym gościem, a z którego nasz szczególnie „udany”, całujący groby, premier Mateusz Morawiecki, czerpie całymi garściami jego średniowieczne nauki ze szkoły o. Rydzyka.

    Nam kochani, nie pozostaje nic innego, jak marzyć i zazdrościć. Dziś, mimo straszenia muzułmanami dętej nacjonalistycznej propagandy, w Szwecji znowu wygrali ci sami: https://strajk.eu/szwedzi-prawie-nie-dali-sie-uwiesc-ekstremistom-zwyciestwo-socjaldemokratow/
    Ta partia która Szwedom już od pokoleń zapewnia dobrobyt i stabilność. W kraju w którym ludzie nawet nie rozumieją takiego terminu, jak „umowa śmieciowa”; tam gdzie socjalne wypłacane jest każdemu bezrobotnemu, bez względu na okoliczności. Tam gdzie pieniędzy na to socjalne, starczy nawet dla tak dużej liczby azylantów, stać każdego pracodawcę na zapłacenie wszelkich podatków. I mimo tak łatwo osiągalnego socjalnego, w Szwecji, nikt nikogo nie potrzebuje tam poganiać do pracy łamiąc przy tym prawa człowieka, tak ordynarnie jak u nas, w naszym prze-szczęśliwym kraju rządzonym metodami średniowiecznego kapitalizmu, przedtem z nauk czerpanych od Balcerowicza, dziś z nauk ekonomi pobieranej w szkole u o. Rydzyka: https://waldorfus.wordpress.com/2018/09/10/modlmy-sie-o-podatek-feudalny-na-mszy-za-prezydenture-patryka-jakiego/

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…