Opieszałość rządu we wprowadzaniu przepisów regulujących in vitro może słono kosztować. Sprawą zajmuje się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Za tydzień wyrok, a projekt ustawy utknął w Sejmie.
Polsce grożą kary za niewdrożenie pięciu unijnych dyrektyw „tkankowych”. Na razie skierowano wniosek ostrzegawczy, jednak jeżeli ustawa nie zostanie przyjęta szybko, Polska będzie musiała zapłacić nawet kilkadziesiąt tysięcy zł za każdy dzień zwłoki.
Platforma Obywatelska w desperackim akcie walki o elektorat zapowiedziała, że wprowadzenie ustawy regulującej in vitro jest jedną z jej priorytetowych ustaw, które chcą zrealizować do jesieni. Przedstawiciele partii nieoficjalnie przyznają, że zamierzają przyspieszyć proces, ponieważ boją się, że Andrzej Duda, zaprzysiężony na prezydenta może projekt zawetować.
Dosłownie kilka dni temu pracę nad ustawą o leczeniu niepłodności stanęły w miejscu po zgłoszeniu przez posłów 140 poprawek. Wśród proponowanych zmian znalazły się takie absurdy jak zmiana tytułu ustawy czy pozbawienie praw do wykonywania zawodu dla lekarzy tworzących zarodki.
Projekt Platformy Obywatelskiej przewiduje, że do terapii in vitro będą mogły zgłaszać się pary po rocznym leczeniu niepłodności. Będzie możliwe utworzenie do sześciu zarodków.
Platforma Obywatelska rządzi już drugą kadencję. Przez prawie 8 lat nie uregulowała kwestii in vitro, związków partnerskich czy liberalizacji prawa do aborcji.