Komisja Europejska szykuje reformę polityki azylowej. Jej celem jest bardziej solidarna lokacja uchodźców wśród państw członkowskich. Zmiany uderzą po kieszeni rządy realizujące ksenofobiczną linię, m.in. Polskę.
250 tysięcy euro – tyle, według planów KE, ma wynosić kara za uchylanie się od przyjęcia każdego uchodźcy. Jest to element strategii, którą zamierza wdrożyć organ wykonawczy Unii Europejskiej – obowiązki państw członkowskich wobec ludzi, którzy przybywają do Europy z Afryki i Bliskiego Wschodu, uciekając przed terrorem, wojną i głodem, mają być rozłożone bardziej równomiernie.
Dotychczas państwami, które przyjęły najwięcej uchodźców były Grecja i Włochy. Był to efekt tzw. porozumień dublińskich, które stanowiły, że odpowiedzialność za rozpatrzenie wniosku o azyl i opiekę nad uchodźcą spoczywa na tym państwie, w którym uchodźca przekroczy granicę UE. Teraz Komisja Europejska zamierza wprowadzić do istniejących procedur pewne poprawki. Jeśli liczba osób ubiegających się w danym kraju o azyl przekroczy o połowę określony limit, wówczas uruchomiony zostanie mechanizm relokacji, czyli przybysze zostaną rozmieszczeni w pozostałych państwach wspólnoty.
Problemem jest jednak ksenofobiczne nastawienie rządów niektórych państw, które nie tylko nie zamierzają udzielić schronienia migrantom, ale wręcz szczują przeciwko nim swoich obywateli. Jednym z takich haniebnych przypadków jest Polska rządzona przez Prawo i Sprawiedliwośc. Przypomnijmy – gabinet Beaty Szydło najpierw zadeklarował, że może udzielić azylu śmiesznej liczbie 100 uchodźców, a następnie, po marcowych zamachach terrorystycznych w Brukseli, bezczelnie oświadczył, że nie przyjmie żadnych przybyszów, sugerując, że to właśnie oni ponoszą odpowiedzialność za akty terroru. Teraz jednak egoistyczna hucpa ma zostać ukrócona. Jest nadzieja, że ćwierć miliona euro za każdą odmowę pomocy zadziała na wyobraźnię ksenofobicznych podżegaczy.
Jak nietrudno się domyślić – plan KE nie spodobał się przedstawicielom polskiego rządu. Minister Spraw Zagranicznych, Witold Waszczykowski skomentował sytuację po spotkaniu Grupy Wyszerhadzkiej i Partnerstwa Wschodniego w Pradzę. – Chcielibyśmy zwrócić się do Komisji Europejskiej, żeby nie szła tą drogą. Decyzja co do kwot została podjęta – prosił wyraźnie zafrasowany szef polskiej dyplomacji. – Cały czas się zastanawiam, czy to jest poważna propozycja, ponieważ to brzmi jak pomysł, który pojawił się w prima aprilis – mówił z goryczą Waszczykowski.
Drugim ważnym ustaleniem obrad KE jest ukłon w stronę Ankary. Komisja zarekomendowała zniesienie wiz dla tureckich obywateli jeszcze w tym roku, jeśli rząd tego kraju zdąży spełnić do czerwca brakujące kryteria. Dotychczas Turcja spełniła 65 z 72 warunków niezbędnych do ustanowienia ruchu bezwizowego. Oczywistym jest jednak, że w całej sprawie chodzi o wynagrodzenie Ankarze zatrzymania fali migracji. Według obowiązujących od 18 marca przepisów, rząd Ahmeta Davutoglu zobowiązał się do organizowania obozów dla uchodźców na swoim terytorium, co ma zapobiec ich podróży do Europy. Warunki w jakich trzymani są migranci urągają jednak ludzkiej godności; uciekinierzy są również często bezlitośnie odsyłani do swoich państw na pewną śmierć. Elity polityczne Starego Kontynentu w milczeniu przyzwalają na ten proceder.