Site icon Portal informacyjny STRAJK

Polska znów wrogiem dla Białorusi

Białoruski dyktator od dłuższego czasy wykonuje kolejne wolty, by raz przypodobać się Unii Europejskiej, a raz Rosji. Przypomina w tym Wiktora Janukowycza. Koniec jego kariery może być też podobny.

www.flickr.com/photos/un_photo

Białoruski prezydent niedługo po flircie z opozycją, aresztowaniu rosyjskich dziennikarzy, którzy pisali o konieczności zbliżenia białorusko-rosyjskiego i wezwaniu naukowców, by stworzyli nową historię, która była „odzwierciedleniem tysiącletniej historii państwa białoruskiego”, nagle zmienił front. Najpierw wbrew oczekiwaniom Zachodu i ponownie aktywnej opozycji poparł ideę wspólnych, szeroko zakrojonych manewrów z udziałem wojsk Rosji i Białorusi. Teraz ogłosił, że podległe mu służby pojmały kilkadziesiąt osób z bronią w ręku, które szykowały „zbrojną prowokację” na Białorusi.

– Chwała Bogu znaleźli się prawdziwi Białorusini, którzy będąc za granicą, w Unii Europejskiej, uprzedzili nas. Pewna Białorusinka przyszła do ambasady i napisała oficjalne pismo, w którym ostrzegła przed szykującą się prowokacją. Zaczęliśmy dochodzenie. I rzeczywiście, dotarliśmy do wielce interesujących rzeczy – powiedział Łukaszenko.

Prezydent Białorusi powiedział, że część z zatrzymanych osób ćwiczyła w kraju, a część na Ukrainie. Wyraził też podejrzenie, że niektóre obozy ćwiczebne znajdowały się w Polsce albo Litwie. To oznaczać może raptowne ochłodzenie na linii Warszawa-Mińsk po równie nieoczekiwanym ociepleniu relacji i kilku wizytach polskich oficjeli na Białorusi. Może to też oznaczać, że Łukaszenka rozważył plusy i minusy możliwego odwrócenia się od Rosji i skalkulował, że mu się to nie opłaca. Tym bardziej, że opozycja, do tej pory zastraszona represjami, zaczęła śmielej protestować i przebąkiwać o mińskim Majdanie.

Exit mobile version