Sławomir Kowalski wielokrotnie stawał po stronie Polaków mieszkających w Norwegii, których metody wychowawcze były niezgodne z obowiązującym prawem i kulturą społeczną. Cierpliwość władz kraju fiordów powoli się wyczerpywała. W końcu została podjęta decyzja o wydaleniu dyplomaty. Polskie MSZ udaje, że nic się nie stało.
– Nie mamy formalnego stanowiska w tej sprawie. Jeśli otrzymamy, to będziemy reagować – tak decyzje norweskich władz skomentował minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że jest zadowolony z dotychczasowych efektów pracy Kowalskiego i chciałby aby konsul pozostał w Oslo do końca kadencji, czyli do czerwca bieżącego roku. Czaputowicz powiedział również, że nie zgadza się z norweskimi władzami co do oceny działalności Kowalskiego.
Stanisław Kowalski był cierniem w oku norweskich władz już od kilku lat. Dyplomata nie przestrzegał zasad współżycia społecznego, często prokurował awantury. Rzeczniczka miejscowego rządu Ane Haavardsdatter Lunde przyznaje, że było „wiele skarg od różnych podmiotów publicznych na zachowanie pana Kowalskiego”. Głównym polem aktywności konsula było atakowanie urzędu ds. ochrony dzieci Barnevernet. Instytucja ta zajmuje się bezpieczeństwem dzieci. Jej celem jest zapewnienie młodym obywatelom dorastania w warunkach bez przemocy. Przemoc w postaci krzyku, klapsów czy bicia jest z kolei jest powszechnie praktykowaną przez emigrantów z Polski. Kowalski wielokrotnie bronił prawa polskich rodziców do stosowania takich metod.
Konsul na trzy tygodnie na opuszczenie Norwegii. Rzecznik tamtejszego ministerstwa spraw zagranicznych Per Bardalen Wiggen oświadczył, że powodem żądania norweskich władz jest postępowanie Sławomira Kowalskiego w kilku sprawach, wchodzących w zakres jego obowiązków konsularnych, w tym jego zachowanie wobec funkcjonariuszy państwowych, które nie spełnia wymogów stawianych dyplomatom.
O tym, że część Polaków mieszkających w kraju fiordów nie szanuje miejscowych zasad można przeczytać na forach norweskiej polonii. „Kiedyś byłam u znajomych rodaków na kawie i pogaduszkach Heheszki a tu nagle znajoma rzecze: – Tylko ja to jak będę miała dzieci, to nie chciałabym ich mieć tutaj. Bo tu nie wolno własnego dziecka bić” – czytamy w jednym z wpisów.