Łukasz Bukowski z Poznania 25 października 2011 roku wstał wcześnie rano, żeby razem z kilkudziesięcioma innymi osobami bronić obywatelki przed państwem. Katarzyna Jencz, chorująca na nowotwór i poruszająca się na wózku inwalidzkim kobieta, pozostająca pod opieką męża, który z tego powodu nie był w stanie pracować, miała zostać wyrzucona z lokalu komunalnego do tymczasowego, a potem na bruk. Bukowski – co wydaje się dość zrozumiałą dla przyzwoitego człowieka motywacją – nie chciał na to pozwolić. Państwo uznało, że jest to zachowanie, za które należy go zdyscyplinować. Oskarżono go o tzw. „naruszenie nietykalności osobistej policjanta”. Jest to paragraf – i tu zgodzą się ze mną zapewne porządni ludzie, tacy jak Bukowski, którzy z policją stykają się na blokadach eksmisji, jak i kibice z żylety, łysi z Marszu Niepodległości czy zwykłe osiedlowe chłopaki, palące wieczorami trawę za śmietnikiem – z którego można skazać dokładnie każdego. Nie trzeba obdukcji, nie trzeba nagrań, śladów, zeznań jakichkolwiek innych świadków niż policjantów. Zawsze można powiedzieć, że kiedy już zabrali cię do suki, ty tam, obywatelu, naruszałeś nietykalność, łapałeś funkcjonariusza za pałkę i naplułeś mu na czapkę.
Bukowski dostał grzywnę – grzywny nie zapłacił; dostał prace społeczne – nie wykonał ich, ostatecznie kara zmieniła się w areszt. Nie wiem, czemu tak postąpił – twierdzi, że umyślnie i dla idei. Efekt tej sytuacji jest taki, że chłopak, za zachowanie, które dla każdego spytanego na ulicy przechodnia byłoby w oczywisty sposób słuszne, a nawet chwalebne, spędzi trzy miesiące w celi.
Dla lata po tym, jak Łukasz Bukowski bronił Katarzyny Jencz przed ciężką ręką sprawiedliwości lokalowej w Poznaniu, w grudniu 2013 roku w Pietrzykowicach sześciu mężczyzn wyszło z imprezy z jedną 16-letnią dziewczyną, bardzo pijaną. Zabrali ją ze sobą do domu jednego z nich, a następnie kolejno gwałcili. Jeden z tych mężczyzn – których zachowanie dla każdego przyzwoitego człowieka jest odrażające – jest synem lokalnego działacza PSL, co bardzo podkreślają media. Według niektórych to właśnie dlatego sąd skazał jego i jego kompanów na wyroki w zawieszeniu. Ja osobiście myślę, że fakt ten mógł nie mieć żadnego wpływu na wysokość kary – 70 proc. wyroków za gwałt w Polsce to zawiasy. Dodatkowo ok. 90 proc. gwałtów w ogóle nie jest zgłaszanych policji, a w co piątym zgłaszanym przypadku nie udaje się wykryć sprawcy. Oznacza to, że w kraju, w którym lęk przed obcymi uzasadnia się ochroną kobiet przed przemocą seksualną, za kraty trafia mniej więcej dwóch na stu gwałcicieli.
Jednym z celów istnienia prawa i całego istnienia systemu sprawiedliwości jest, jak wiadomo, wychowanie – państwo stawia sobie za cel upowszechnianie w społeczeństwie pewnych postaw i budowanie dezaprobaty wobec innych. Niestety – tak jak dzieci wychowują się też wtedy, kiedy akurat nie świecimy przykładem, tak normy i praktyka prawna wpływa na obywateli także wówczas, kiedy te w oczywisty sposób zawodzą. Myślę, że te dwie sytuacje i wychowawczą funkcję prawa warto sobie przypomnieć, kiedy następny raz będziemy się zastanawiać, dlaczego młodzi chłopcy hurtem głosują na JKM.