Czy polscy podatnicy, czy polskie państwo nie finansuje w tym momencie działalności terrorystycznej? – zapytał wicemarszałek Sejmu z Kukiz’15. Chciałoby się jego zapytać i innych posłów: dopiero teraz zauważyliście, że zachodzi taka możliwość?
Stanisławem Tyszką wstrząsnęła wiadomość o tym, że Arabia Saudyjska, a krótko po niej Egipt, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie zerwały stosunki dyplomatyczne z Katarem. Wszystkie wymienione kraje licytowały się w świętym oburzeniu z powodu znanego od dawna faktu, że Ad-Dauha przeznacza niemałe pieniądze na wspieranie islamskich fundamentalistów, m.in. Braci Muzułmanów czy różnych organizacji Al-Ka’idy. Saudowie zamknęli granicę z Katarem, co oznacza odcięcie dojazdu do tego kraju drogą lądową. Nietrudno się domyślić, że nośny zarzut wspierania terroryzmu był tylko pretekstem, by dowalić państwu, które w ocenie Ar-Rijadu prowadzi skandalicznie elastyczną politykę wobec Iranu.
W takich niuansach jednak nie orientuje się polityk Kukiz’15, który całkiem poważnie zapytał ministra spraw zagranicznych, czy Polska, ubijając z Katarem interesy, przypadkiem nie przyczyniła się do finansowania terrorystów. Konkretnie chodzi mu o kontrakt na dostawy skroplonego gazy do Świnoujścia, podpisany w 2014 r. i ważny przez lat dwadzieścia.
Tyszka zaznaczył, że kontrakt podpisał rząd PO, w domyśle: za dobrej zmiany to byłoby nie do pomyślenia. Zażądał także zbadania okoliczności transakcji. Jak widać, dopóki afery nie zaczął rząd w Ar-Rijadzie, nikt w Warszawie nie zastanowił się nawet nad tym, jaki charakter ma państwo, z którym zawierany był kontrakt. W 2014 r., kiedy go podpisywano, w najlepsze trwała już wojna w Syrii, w której Katar po cichu pomaga islamskim fundamentalistom. Polscy politycy skupiali się jednak na świętowaniu z powodu zdywersyfikowania źródeł dostaw gazu, co miało pomóc odsunąć się od Rosji itd.
Tyszka chce również dowiedzieć się od rządu, co będzie z dostawami, jeśli Arabia Saudyjska z sojusznikami zamknie blokadę morską Kataru i taki stan rzeczy będzie się utrzymywał. Zapytanie to całkiem zasadne, pytanie, czy nie zbyt złożone dla Witolda Waszczykowskiego i reszty rządu.