Warszawscy radni Koalicji Obywatelskiej wpadli na osobliwy pomysł. Uznali, że spuścizna “ulicznej opozycji” antypisowskiej to cenne dobro kultury, które zasługuje na upamiętnienie w postaci wystawy muzealnej. O pomoc w jej zorganizowaniu poprosili prezydenta stolicy. Samorządowcy PiS ich wyśmiali.
Sześcioro stołecznych radnych z ramienia Koalicji Obywatelskiej skierowało zdumiewającą interpelację do nowego prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Zawiera ona prośbę, by w jednym z warszawskich muzeów znaleźć miejsce dla wystawy upamiętniającej działalność przeciwników PiSu, którzy od 2015 r. regularnie protestują na ulicach i placach “w obronie demokracji”. Autorzy pisma określili tę grupę polityczną mianem “opozycji ulicznej”. Uważają, że stanowi ona wyjątkowe osiągnięcie w historii Polski i zasługuje na uhonorowanie w postaci ekspozycji, na której powinny się znaleźć zdjęcia, filmy i rekwizyty z protestów, np. transparenty, przypinki, koszulki z napisem “konstytucja”.
“Setki tysięcy obywateli, dla których rządy prawa, wolności i prawa obywatelskie oraz silna pozycja Polski w Unii Europejskiej są najważniejszymi wartościami, cyklicznie uczestniczą w różnorakich demonstracjach i protestach przeciwko systematycznemu łamaniu prawa przez aktualnie rządzących Polską.” – napisali samorządowcy KO.
“Dlatego też wnosimy do Pana Prezydenta o podjęcie działań zmierzających do dokumentowania i prezentacji działań opozycji ulicznej, poprzez stworzenie stałego programu badawczego jej dokonań oraz wzbogacenie ekspozycji jednego z warszawskich muzeów o stałą wystawę poświęconą tej tematyce” – podsumowali swoją interpelację.
Radni Prawa i Sprawiedliwości nie kryli rozbawienia tym absurdalnym ich zdaniem pomysłem. Określili go mianem “Muzeum KODu im. Wojciecha Diduszki”. Diduszko to “zmartwychwstały” demonstrant zarejestrowany na materiale filmowym sprzed roku. Widać na nim, jak Diduszko podczas protestu pod Sejmem przeciwko łamaniu konstytucji przez PiS kładzie się na asfalcie, jakby udawał nieżywego, po czym wstaje i odchodzi.
Pomysłu broni Jarosław Szostakowski, jeden z podpisanych pod interpelacją, randy, który był osobiście bardzo zaangażowany w działalność KOD: – Uważam, że to, co po 2015 roku wydarzyło się w Polsce, ta aktywność ludzka, jest nieporównywalne z niczym innym, co działo się po 1989 roku w sferze publicznej i politycznej. Warto te pozytywne działania dokumentować, warto udostępniać osobom, które nie były w nie bezpośrednio zaangażowane.
Szostakowski nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy na proponowanej przez niego wystawie powinny się znaleźć kontrowersyjne faktury Mateusza Kijowskiego, które doprowadziły do jego odejścia z Komitetu Obrony Demokracji, bo wynikało z nich, że “przejadł” pieniądze organizacji. Radny uznał, że o tym powinni zdecydować „specjaliści”.