Jean Wyllys był, obok Dilmy Rousseff, twarzą progresywnej polityki. Był – bo rzucił mandatem i oświadczył, że wyjeżdża z kraju, bo nie czuje się w nim bezpiecznie.
Polityk Partii Socjalizmu i Wolności, dostawał pogróżki od dawna. Miał status posła celebryty, był gwiazdą telewizji – zanim został posłem, wygrał tamtejszą edycję „Big Brothera”. Jego historia jest specyficzna. Wyllys pochodzi z ubogiej rodziny, urodził się w faweli, od dzieciństwa pracował. Skończył dziennikarstwo i prawo. Był wykładowcą akademickim, w wieku 31 lat zgłosił się do reality show, otwarcie deklarując, że jest gejem. W 2005 była to szokująca, łamiąca tabu deklaracja. Po wygranej dostał się do parlamentu z ramienia Partii Socjalizmu i Wolności. Został okrzyknięty nadzieją lewicy i „brazylijskim Harveyem Milkiem”.
Wyborcy go kochali. Jak podają „Wysokie Obcasy”, Wyllys otrzymał w 2012 i 2013 tytuł najlepszego parlamentarzysty przyznawany przez internautów w corocznym plebiscycie na stronie Congresso em Foco. Popularny magazyn „Trip” uznał go za jednego z ludzi 2012 roku. Wyllys angażował się aktywnie w problemy środowiska LGBT. Brazylia w 2013 zalegalizowała związki partnerskie, ale społeczeństwo nie jest tak tolerancyjne jak przepisy, ataki na osoby LGBT są codziennością. Parę lat temu przed Mundialem Wyllys upominał się o prawa pracownic seksualnych, domagając się legalizacji ich pracy, by zapobiec nadużyciom.
Ameaças e difamações orquestradas, especialmente em redes sociais, são reais e não podem ser simplesmente ignoradas, ou, como pede o senso comum, rotuladas como „vitimismo”. O discurso de ódio não pode ser minimizado. Ele é potencialmente assassino e tem produzido suas vítimas! pic.twitter.com/YKxo8YHG2R
— Jean Wyllys (@jeanwyllys_real) 9 kwietnia 2018
Wczoraj, w czwartek 24 stycznia ogłosił, że składa mandat z powodu „nasilającej się przemocy wobec członków społeczności LGBT, która jest następstwem kampanii wyborczej z zeszłego roku”. Zaznaczył, że do wyjazdu skłonił go nawet nie sam fakt wygrania wyborów przez Jaira Bolsonaro, ake właśnie wzrost skali przemocy, jaki po nim nastąpił.
Oświadczył, że znajduje się poza krajem i nie zamierza już do niego wracać, gdyż boi się o swoje życie – grożono mu śmiercią. Wyllys nie chce podzielić losu swojej dawnej przyjaciółki, Marielle Franco, radnej Rio de Janeiro, która w marcu 2018 razem ze swoim kierowcą została zastrzelona.
– Dlaczego cztery lata swojego życia miałbym spędzić w samochodzie pancernym z ochroniarzami? – zapytał w rozmowie z lokalnymi mediami.
„Ochrona zagrożonego życia jest również strategią walki o lepsze dni. Zrobiliśmy dużo dla wspólnego dobra. I będziemy robić o wiele więcej, gdy nadejdą nowe czasy” – napisał, tłumacząc się ze swojej decyzji na Twitterze. Prezydent Jair Bolsonaro nie skomentował jego odejścia z parlamentu. Jego syn napisał do Wyllysa na Twitterze: „Idź z Bogiem i bądź szcześliwy”.
[patronite[