– Niedopuszczalne jest przyjęcie przez kierownika Urzędu Stanu Cywilnego oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński przez osoby tej samej płci – taka instrukcja wpłynęła do wszystkich prokuratorów rejonowych. Mają przyglądać się wszystkim próbom zarejestrowania w Polsce małżeństw jednopłciowych zawartych w innym państwie, w zgodzie z tamtejszym prawem.
Kategoryczną instrukcję nadesłał prokuratorom zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand. Jej wydźwięk jest jednoznaczny: jeśli para lesbijek lub gejów podejmie próbę zarejestrowania w Polsce małżeństwa zawartego w innym państwie, legalnie, prokurator ma dopilnować, by Urząd Stanu Cywilnego odesłał zainteresowanych z kwitkiem. W Polsce można posługiwać się zagranicznym aktem małżeństwa, ale przeprowadzenie procedury transkrypcji, czyli wpisania aktu małżeństwa z innego kraju do polskiego rejestru stanu cywilnego w życiu codziennym wiele ułatwia. Tyle, że dla par jednopłciowych to i tak opcja w praktyce nieosiągalna, sądy i USC odrzucają ich wnioski. Prokuratorzy mają również interesować się sytuacjami, w których obywatel(ka) występuje o zaświadczenie o stanie cywilnym; wydać takowe USC ma obowiązek. Dokument taki był potrzebny, by potwierdzić stan cywilny w innym, mniej homofobicznym państwie i tam zawrzeć małżeństwo. O jego wydanie mogły jednak wnioskować również osoby, które już zawarły ślub jednopłciowy i chciały, by polski USC potwierdził ich stan cywilny. Właśnie ta druga sytuacja niepokoi Prokuraturę Generalną do tego stopnia, że poleca ona prokuratorom niższych szczebli uzyskać informacje o aktualnych postępowaniach o wydanie takiego zaświadczenia. Samo nasuwa się pytanie – czy ma powstać rejestr gejów i lesbijek, którzy postanowili/ły zalegalizować swoje relacje wbrew panującej w Polsce homofobii?
Oficjalnie chodzi tylko o praworządność, czytamy w liście przesłanym do prokuratorów. Ciekawsza jest druga część uzasadnienia: „związki jednopłciowe mogą zagrozić małżeństwom heteroseksualnym”. Ciekawe w jaki sposób. Jest to nic innego jak kolejna próba zniechęcenia, wręcz zastraszenia osób niepasujących do katolickiego modelu rodziny.
I pomyśleć, że inwigilacją środowisk homoseksualnych, zakładaniem „różowych teczek” i zmuszaniem do podpisywania oświadczeń o „homoseksualizmie od urodzenia” zajmowały się w PRL-u MO i SB. Te same formacje, które dla obecnie rządzących są uosobieniem wszelkiego zła.