Site icon Portal informacyjny STRAJK

Poza gatunek

Ludzie, którzy deklarują się jako wierzący katolicy, a takich jest w naszym kraju niekwestionowana większość, zobowiązani są kierować się w życiu zasadami Pisma Świętego. Pismo Święte składa się zaś z dwóch części, z których dla ludzi żyjących współcześnie kluczową jest Nowy Testament. Jest tam napisane m.in. „będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” i „co uczyniliście najmniejszemu z braci moich, mnieście uczynili”. Tak mówił niejaki Jezus. Jednak dwa tysiące lat po nim, ludzie, którzy teoretycznie uważają go za swojego Boga i autorytet w kwestiach moralności, usiłują przekręcić ten piękny, humanistyczny przekaz przez maszynkę do robienia polityki i szukania poklasku.

Oto na łamach „Gościa Niedzielnego”, słynącego z publikacji katolików, usiłujących prezentować się światu jako świętsi od papieża, Franciszek Kucharczak w tekście objętościowo przypominającym nasze „komentarze dnia” dokonuje rzeczy niesamowitej. Usiłuje stopniować zło i dzielić je na kategorie. Ostrzega rząd przed nieroztropnym krokiem, jakim jest zaostrzenie kar za znęcanie się nad zwierzętami. Dlaczego? Bo podobno umniejsza to wagę cierpienia człowieka. Marnej jakości jest, moim skromnym zdaniem, zarówno wiara, jak i moralność ludzi, którzy zestawiają w dyskusji maltretowane niemowlę z maltretowanym psem lub kotem – i wywodzą, że w kodeksie karnym jedno powinno być karane surowiej z racji wyższości gatunku.

„Dużym minusem kolejnych awansów na rzecz zwierząt jest, śmiem twierdzić, zacierająca się coraz bardziej w świadomości społecznej różnica między ludźmi a zwierzętami. Psa (czy innego kota) się dziś „adoptuje”, psa się karmi wyszukanymi potrawami, psa się zabawia, a gdy ciężko chory, to się wydaje wielkie sumy na jego leczenie, zamiast po prostu uśpić. A jak już „umrze” (bo coraz rzadziej zdycha), to się go opłakuje” – twierdzi publicysta, w nikczemny sposób ujmując wagi więzi, jaką człowiek jest w stanie wytworzyć ze stworzeniem zależnym od siebie, bezbronnym, które wziął pod opiekę. Pan redaktor zdaje się tworzyć własne kanony miłości bliźniego, rozłączne z katolickimi. Nie zauważył, że obecny papież będący tego Kościoła głową, przybrał imię świętego, który znany jest przede wszystkim z tego, że wywyższył braci mniejszych. Imię tego świętego nosi zresztą sam autor.

„Jest pan dowodem na to, że niektórych wiara katolicka dehumanizuje” – napisał ktoś w komentarzu pod tekstem redaktora Kucharczaka. To daje wielką nadzieję, że wywody takie jak te, będą krytycznie weryfikowane przez odbiorców i może z czasem znikną z przestrzeni prezentującej chrześcijańską wizję świata. Redaktor manipulacyjnie – i po prostu głupio – wywodzi, że „wygodniej kochać psa”, bo interakcja z nim sprawia mniej problemów niż interakcja z drugim człowiekiem. Nie dlatego ludzie opiekują się zwierzętami. Gdyby działała reguła „pójścia na łatwiznę”, odpowiedzialnymi właścicielami czworonożnych pupili byłyby wyłącznie jednostki zaburzone, niezdolne do egzystowania w społeczeństwie. Teza o wygodnictwie przeczy również tezie o pieniądzach, wysiłku i czasie zainwestowanych w leczenie przewlekle chorego zwierzaka. Dowodzi raczej wrażliwości i odpowiedzialności – a dokładnie tych samych cech wymaga rola troskliwego opiekuna chorego kota i niepełnosprawnej babci. Nie ma osobnej wrażliwości na ludzi, na zwierzęta i na poszycie runa leśnego. „Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś” i za to, co jest ci bliskie.

„Tym, co się nad zwierzętami znęcają, należy się jakaś kara. Ale bez przesady, bo zwierzę to nie człowiek” – pisze człowiek deklarujący się jako wierzący. Czy cierpienie wartościuje Pan również ze względu na wiek, płeć i pochodzenie? To okrutna, bynajmniej nie chrześcijańska postawa. Pozostawmy sądom możliwość wydawania wyroków w oparciu o przesłanki dotyczące poszczególnych spraw, a nie w oparciu o przynależność gatunkową.

Exit mobile version