W czwartek 9 sierpnia o 18.00 spod Komendy Stołecznej ruszył marsz zorganizowany przez działaczki Warszawskiego Strajku Kobiet. Demonstrujące i demonstrujący przeszli pod siedzibę Joachima Brudzińskiego, aby zaprotestować przeciwko policyjnej przemocy, a także upolitycznianiu służb mundurowych i podporządkowaniu ich interesom dobrej zmiany.

„Upolitycznienie policji i przemoc stosowana przez policję nie jest wynalazkiem obecnej władzy. Dotąd boleśnie doświadczali jej członkowie organizacji anarchistycznych i ekologicznych, aktywiści ruchów lokatorskich protestujący przeciw eksmisjom, osoby bezdomne, ubogie, dotknięte różnymi formami wykluczenia. Jednak chyba nigdy po 1989 r. policja nie była w takiej skali wykorzystywana przeciw tak dużej części społeczeństwa, której jedyną przewiną jest brak akceptacji polityki obecnej władzy i dokonywanie różnych czynów obywatelskiego nieposłuszeństwa. I nigdy dotąd policyjna przemoc wobec obywateli nie była zjawiskiem nie tylko krytym, ale w pełni aprobowanym i wręcz chwalonym (vide wypowiedzi ministra Brudzińskiego)” – napisały organizatorki wydarzenia w komunikacie przesłanym do mediów.

– Nasz protest jest bezpośrednią odpowiedzią na to, co działo się pod Sejmem, kiedy doszło do pobicia kilku chłopaków. Nie zapominajmy jednak, że w ostatnim czasie wydarzyło się więcej rzeczy wymagających reakcji, np. policja zarzuciła Elżbiecie Podleśnej propagowanie ustroju totalitarnego za namalowanie na ścianie biura Czabańskiego w miejscu tabliczki z nazwą „PiS” skrótu „PZPR”. Uczestników protestów zakuwa się w kajdanki. Rozpyla im się w twarz gaz pieprzowy. Nie chcemy, by te działania pozostały bez odpowiedzi – powiedziała Anna Prus, działaczka WSK, która wygłosiła płomienną przemowę przed siedzibą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, skąd, jak podaje na swoim Facebooku WSK, „odprowadzona została w kordonie policji”.
Przemawiała również Elżbieta Podleśna.

Maszerujący nieśli transparenty z hasłami: „Policja, a nie bezpieka”, „Żądamy apartyjnej policji”, „Policja czy PiSlicja?”„pozdrowienia dla Jojo”.

Co dokładnie organizatorki zarzucają funkcjonariuszom? „Podsłuchy i inwigilacja działaczy opozycyjnych. Nachodzenie w domach, wypytywanie rodzin i sąsiadów. Nagminne legitymowanie i spisywanie bez podania podstawy faktycznej takiej interwencji. Wielogodzinne zatrzymania podczas demonstracji, bez stawiania zarzutów. Brutalne unieruchamianie osób nie stawiających oporu, najczęściej poprzez powalanie na ziemię i przyduszanie kolanami przez kilku funkcjonariuszy. Powodowanie dotkliwych obrażeń fizycznych. Wyrywanie i wyprowadzanie pojedynczych osób z tłumu demonstrujących. Zakuwanie w kajdanki, często z tyłu, co zgodnie z prawem może mieć miejsce wyłącznie wobec osób agresywnych i niebezpiecznych. Przemoc fizyczna we wnętrzach radiowozów. Wywożenie w nieznanym kierunku. Uniemożliwianie kontaktu z adwokatem. Zastraszanie. Upokarzające rewizje osobiste, całkowicie nieuzasadnione powagą zarzutów. Użycie gazu łzawiącego wobec demonstrantów” – to działania upolitycznionej policji w ostatnim czasie, które piętnuje WSK. Jednocześnie upolityczniona policja, tak brutalna wobec demonstrantów na ulicach polskich miast, wykazuje daleko idącą tolerancję i bezradność w stosunku do nacjonalistów, których imprezy ochrania.

Przeciwko obecnej polityce MSWiA protestowała nie tylko Warszawa: również we Wrocławiu Obywatele RP zorganizowali pokojową pikietę przed Wojewódzką Komendą Policji. Wrocławianie stanęli przed budynkiem o 18.00, solidarnie z mieszkańcami Warszawy.

„4 sierpnia przedstawiciel Urzędu Miasta rozwiązał odbywające się na wrocławskim Rynku przestępcze, propagujące faszyzm zgromadzenie ks. Jacka Międlara. Niestety, policja, mimo jawnego łamania prawa przez organizatorów, w dalszym ciągu ochraniała zgromadzenie. Pozwoliła nacjonalistom i faszystom spokojnie się rozejść po jego zakończeniu. 11 listopada ubiegłego roku wrocławscy policjanci przymknęli oczy na skandowanie przez narodowców i kiboli nienawistnych haseł, używanie rac i petard, krzyże celtyckie. Dowódca zabezpieczenia zeznał w sądzie, iż uznał hasło „śmierć wrogom ojczyzny” za pozytywne.
Tymczasem uczestnicy całkowicie pokojowych zgromadzeń w obronie wolności i państwa prawa są legitymowani i ciągani po sądach. We Wrocławiu było już kilkadziesiąt takich spraw, w całej Polsce – już ponad 1000” – pisali, zachęcając do wzięcia udziału w wydarzeniu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…