Site icon Portal informacyjny STRAJK

Poznań: protestowały przeciwko Michalkiewiczowi, zostały zaatakowane przez jego fanów

fot. Razem Poznań

Nie dla gwałtów wobec kobiet! i Przeproś Kasię”  – skandowały uczestniczki protestu, który odbył się pod poznańską księgarnią. Słowa były skierowane do Stanisława Michalkiewicza, prawicowego moralisty, który kilka dni temu zasugerował, że ofiary przemocy seksualnej ze strony duchownych zmyślają swoje historie, aby wyłudzać odszkodowania.

Michalkiewicz znany dotąd głównie z nieszczególnie mądrych teorii spiskowych i antysemickich wynurzeń, kilka dni temu porównał ofiarę gwałtu z prostytutką. Publicysta odniósł się do wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, który nakazał zwierzchnikom jednego z przemocowych katabasów wypłacenie miliona złotych odszkodowania jego ofiarze.

Właściciele poznańskiej księgarni „Sursum Corda” mimo wielu apeli postanowili, że zaplanowane na sobotę spotkanie z Michakiewiczem mimo wszystko się odbędzie. Miejsce to najwyraźniej pracuje na miano azylu dla prawicowego obłędu, gdyż gościem kolejnego wydarzenia, zaplanowanego na 9 listopada ma być Antoni Macierewicz.

Na wczorajszym spotkaniu obok wielbicieli Michalkieiwcza zjawiły się również kobiety, które postanowiły powiedzieć publicyście prosto w twarz co myślą o relatywizacji przemocy seksualnej duchownych. Jedną z uczestniczek akcji „Sursum corda dla ofiar czy dla oprawców?” była współpracowniczka Strajk.eu, Anna Bąk, która wraz z aktywistką feministyczną Mają Staśko i kilkoma innymi działaczkami  zasiadła na widowni spotkania”

– Kiedy zjawił się Michalkiewicz, Maja zacytowała na głos jego słowa o ofierze księdza-pedofila. Tłum najwyraźniej nie chciał tego usłyszeć po razy kolejny, więc nawet nie dał Mai skończyć” – relacjonuje aktywistka w rozmowie ze Strajkiem.  -W stronę Mai ruszył jakiś jegomość w ponad średnim wieku, który zaczął ją nazywać „mała” itd. W pewnym momencie uczestnicy spotkania zaczęli nas szarpać. Byli to przede wszystkim mężczyźni.  Krzyczeli w naszą stronę, szarpali nas, odpychali, wyzywali i wypychali z sali. Zaatakowali też dziennikarzy – wspomina uczestniczka protestu.

Z relacji Anny Bąk wynika, że wielbiciele Michalkiewicza nie mają żadnego problemu ze stosowaniem bezpośredniej przemocy wobec kobiet. Ich agresja wyraziła się w rękoczynach. –  Zagłuszał nas m.in także młody mężczyzna, który najpierw obleśnie się z nami droczył, a w końcu uderzył mnie otwartą dłonią w nos, następnie chwycił mnie za nadgarstki i trzymał z całej siły. Szarpaliśmy się, dziewczyny mi pomogły i w końcu mnie puścił. W międzyczasie zapytałam agresora, czy  popiera gwałcicieli w sutannach i ich obrońców. Odpowiedział krótkim „nooo”.

Protest przeniósł się następnie na chodnik przed lokalem. W pewnym momencie w manifestacji uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Wśród nich m.in. działaczki Inicjatywy Pracowniczej, Socjalnego Kongresu Kobiet, a także kandydatka na radną Agnieszka Ziółkowska oraz żona prezydenta miasta Joanna Jaśkowiak.  – Nie może być naszej zgody na obrażanie kobiet gwałconych i molestowanych nie tylko przez księży. Nie bądźmy bierni! – apelowała jedna z uczestniczek akcji.

Na miejscu zjawiło się sześć radiowozów, policja spisała kilka aktywistek.

Exit mobile version