Pracownicy polskiego Amazona głosowali w ostatnim tygodniu w referendum strajkowym. Przytłaczająca większość głosów była „za”. Niestety, absurdalne przepisy powodują, że odmowy pracy nie będzie. Załogi dwóch centrum logistycznych zamierzają jednak ostro walczyć o realizacje swoich postulatów.
97 proc. uczestników referendum, które odbyło się w centrach Amazona w podpoznańskich Sadach i Bielanach Wrocławskich opowiedziało się za przeprowadzeniem akcji strajkowej. Łącznie w plebiscycie wzięło udział 2159 osób, z których 1644 to stali pracownicy giganta, a to zatrudnieni przez agencje pracy tymczasowej. Strajku jednak nie będzie, gdyż według polskiego prawa, w referendum miałoby wziąć udział co najmniej 50 proc. z liczącej łącznie 5724 osób załogi polskich obiektów. Tymczasem frekwencja wyniosła 28,8 proc. wśród stałych pracowników.
Organizator referendum, zrzeszający pracowników Amazona Ogólnopolski Związek Zawodowy „Inicjatywa Pracownicza” w wydanym oświadczeniu wypunktował szereg utrudnień stwarzanych przez firmę, które przyczyniły się do niskiej frekwencji:
- Wliczane są osoby na 3-miesięcznych umowach próbnych – wielu z nich mówiło, że boi się zagłosować. Wciąż strach, a nie własna wola, jest silniejszy – co jest niepokojące i wiele mówi o atmosferze w firmie.
- Mieliśmy przeciwko nam dyrekcję: dyrektorzy generalni we wszystkich trzech magazynach zorganizowali zebrania, na których zniechęcali do wzięcia udziału w głosowaniu. Ponadto pracowników agencji błędnie zapewniano, że nie mogą głosować.
- Kadra kierownicza, czyli liderzy i menadżerowie, odmówiła (poza wyjątkami) wzięcia udziału w głosowaniu, zgodnie z wytycznymi z góry.
- Druga organizacja związkowa „Solidarność” w żaden sposób nie wsparła referendum. Jednak jej niektórzy członkowie wzięli w nim udział. Tak jak reszta wrocławskiej załogi z dużym zainteresowaniem odnosili się do naszych działań w Poznaniu.
- Mimo że referendum trwało 3 tygodnie, był to zbyt krótki okres, by dotrzeć do wszystkich: jest nas dużo, pracujemy na różne zmiany, w różne dni tygodnia. Głosowanie odbywało się głównie na palarni i dolnej kantynie, gdzie nie wszyscy docierali. Zabrakło czasu w trakcie krótkich przerw (ludzie muszą odpocząć) i po pracy (tylko kilkanaście minut przed odjazdem autobusów) – czytamy w oświadczeniu związku.
Działacze „Inicjatywy Pracowniczej” akcentują również, że koncern z wielkim niezadowoleniem przyjął fakt, że związek umożliwił głosowanie w referendum również pracownikom agencyjnym. Firma próbuje przeciwstawiać interesom tej grupy interesy pracowników stałych, kreując również odrębną tożsamość tymczasowo zatrudnionych, aby w ten sposób wytworzyć podziały w obrębie załogi i obniżyć siłę przetargową w starciu z kapitalistą. Związkowcy otrzymali zresztą pełen dość zabawnego oburzenia list od kierownictwa.
„Protestujemy przeciwko prowadzeniu na terenie naszego zakładu pracy referendów strajkowych w sporach zbiorowych, które prowadzą Państwo z podmiotami trzecimi [tj. agencjami]. (…) Nie znajdujemy podstawy prawnej do tego, aby być zmuszonym do znoszenia dolegliwości wynikających z prowadzenia na naszym terenie referendów strajkowych w sporach, które nas nie dotyczą. Prosimy o natychmiastowe zaprzestanie prowadzenia na terenie Amazon referendów w sporach z podmiotami trzecimi” – czytamy w dokumencie.
Stali pracownicy Amazona twardo stoją na stanowisku, że potrzeba jest solidarna jedność wśród zatrudnionych.
„Twierdzimy, że problemy naszych kolegów i koleżanek z agencji dotyczą przede wszystkim Amazona! To nieprawda, że firma potrzebuje pracowników sezonowych tylko na okres przedświąteczny – tysiące z nich pracuje w Amazonie przez cały rok, wykonując tą samą pracę, co stali pracownicy. Pracują do pół roku na miesięcznych umowach i nie mają pewności jutra. Również dzięki ich wysiłkowi Amazon zbija fortunę. Nasz związek zrzesza też pracowników i pracownice agencji i domaga się, aby mogli oni brać udział w referendum strajkowym tam, gdzie realnie pracują” – zwracają uwagę w oświadczeniu.
Główne postulaty, które znajdują poparcie wśród większości personelu centrum to: podwyżki godzinowej z 14 do co najmniej 16 zł brutto, wprowadzenia dodatków stażowych, akcji pracowniczych i rocznych grafików pracy. Związkowcy chcą aby zostały one wprowadzone do zasad zatrudniania i wynagradzania wszystkich pracowników polskiego Amazona, bez podziału na czasowych i stałych. Pracownicy nie chcą być również traktowani gorzej od pracowników koncernu zza Odry. – Domagamy się, by mieć warunki podobne do kolegów z Niemiec. Nie chodzi nawet o stawkę godzinową, ale dodatki stażowe, akcje pracownicze czy roczne grafiki, które już tam funkcjonują. U nas pracodawca nie chce ich wprowadzić – powiedziała cytowana przez „Gazetę Wyborczą” Agnieszka Mróz z Inicjatywy Pracowniczej.
Przedstawiciele firmy, jak na razie, popisują się głównie arogancją. W liście pracowników czytamy, że rzeczniczka Amazona miała stwierdzić: „Zakończenie referendum – bez względu na jego wynik – nie wpłynie na nasze bieżące działania ani sposób pracy”. W znacznie łagodniejszym tonie Marzena Więckowska wypowiadała się przed dziennikarzami „Gazety Wyborczej”, którym powiedziała, że „Amazon zawsze działa zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w tym bezwzględnie przestrzega przepisów dotyczących działalności związków zawodowych”
Co załoga zamierza zrobić w sytuacji gdy możliwość strajku jest na razie zablokowana?
„Będziemy dalej budować siłę na zakładzie i grupy zdeterminowane do działania. Są wciąż działy i zmiany, do których jeszcze nie dotarliśmy. Znamy już ograniczenia prawa do legalnego strajku w naszym zakładzie. Ale strajk nie jest naszym celem sam w sobie. Jest tylko jednym ze środków wywierania presji po to, by wywalczyć wymierne korzyści. Są też inne sposoby: petycje, zadawanie niewygodnych pytań na stand-upach, zaprzestanie harowania jak wół na komendę menadżerów, rozwijanie kontaktów z Amazończykami z innych krajów, protesty uliczne – i wiele innych!” – zapewniają związkowcy z „Inicjatywy Pracowniczej” w swoim manifeście.