Przybywa grup zawodowych, które wyrażają niezadowolenie z działań rządu. Po pielęgniarkach i celnikach przyszła pora na przedstawicieli zawodów medycznych. Ich reprezentanci postawili władzy ultimatum – albo spełnicie nasze żądania albo wyjdziemy na ulice. Niewykluczony jest również strajk.
Lekarze, pielęgniarki, położne, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni i elektroradiologii oraz ratownicy medyczni wspólnie zadecydowali wczoraj, że jeśli rząd do końca lata nie weźmie pod uwagę ich postulatów, to będą się o nie upominać na wielotysięcznych demonstracjach. Wstępny termin pierwszego dnia protestu zaplanowano na 24 września.
– Na razie zbieramy podpisy pod listem do premier Szydło, w którym przedstawimy nasze żądania. Do Kancelarii Premiera chcemy zawieźć go karetką reanimacyjną i przekazać razem z wieńcem żałobnym dla polskiej służby zdrowia – mówi „Rzeczpospolitej” dr Filip Dąbrowski, szef Komisji ds. Młodych Lekarzy Naczelnej Izby Lekarskiej. – Jeśli pani premier nie zgodzi się na nasze postulaty, 24 września wyjdziemy na ulice. Rozważymy nawet rozwiązania ostateczne, takie jak strajk, np. pod postacią urlopu na żądanie – dodaje.
Jakie są żądania pracowników medycznych? Chodzi przede wszystkim o podniesienie płac, które obecnie są na tak niskim poziomie, że polskie placówki służby zdrowia borykają się z problemem niedoboru personelu, gdyż coraz więcej pracowników decyduje się na podjęcie pracy w innych państwach, najczęściej w Wielkiej Brytanii i Skandynawii. Przedstawiciele zawodów medycznych akcentują, że plan waloryzacji płac, przedstawiony niedawno przez Ministerstwo Zdrowia, nie rozwiązuje problemu. Resort zapowiedział, że płaca minimalna będzie wynosić: dla lekarzy ze specjalizacją 4,8 tys. zł, a bez specjalizacji – 3,98 tys. zł, dla pielęgniarek i położnych z tytułem magistra ze specjalizacją – 3,21 tys. zł, bez specjalizacji – 2,4 tys. zł, a dla techników medycznych i pokrewnych – 2,4 tys. zł. Według pracowników to stanowczo za mało. – Jeszcze jako szef Naczelnej Izby Lekarskiej minister zdrowia Konstanty Radziwiłł mówił, że przeciętne wynagrodzenie lekarza specjalisty powinno wynosić trzykrotność średniej krajowej, a bez specjalizacji – dwukrotność. To, co proponuje obecnie, to kpina – mówi „Rzeczpospolitej” dr Piotr Watoła.
Warto podkreślić, że pracownicy medyczni problem niskich płac widzą w szerszej perspektywie i określają go jako jeden z efektów niedofinansowania polskiej opieki zdrowotnej. Wydatki publiczne na opiekę medyczną w Polsce wynoszą jedynie 4,8 proc. PKB. To jeden z najniższych wskaźników w Unii Europejskiej. Dlatego też jednym z postulatów związkowców jest zwiększenie nakładów do 6,8 proc. PKB. Skąd wziąć na to pieniądze? Lekarze mają propozycję – obciąć armii. – Zgodnie z deklaracjami rządu wydatki na armię mają wzrosnąć do poziomu innych krajów UE. My uważamy, że Europę powinniśmy dogonić także pod względem opieki zdrowotnej. Tym bardziej że przeciętny obywatel bardziej niż zagrożenie militarne ze strony krajów ościennych odczuwa strach przed tym, że nie otrzyma pomocy lekarskiej. Nie czarujmy się, już dziś poziom opieki w naszych szpitalach budzi strach – mówi dla „Rz” dr Piotr Watoła, wiceprzewodniczący zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.