– Pracujemy najdłużej, zarabiamy najmniej – skarżą się osoby zatrudnione w Tesco Polska. Negocjacje z zarządem spełzły na niczym. Pracownicy zapowiedzieli protesty i słowa dotrzymali.
Mają powody do niezadowolenia. Płace w ich firmie należą do najniższych w branży handlowej. Biedronka oferuje nowym pracownikom 2300 zł brutto, a kasjerzy z co najmniej trzyletnim stażem otrzymują dodatkowe 300 zł. Lidl daje na początek aż 2800 zł brutto, a pracownicy zatrudnieni przez co najmniej 2 lata mogą inkasować nawet 3200 zł brutto. Wynagrodzenia w Tesco plasują się poniżej tych stawek. Pracownik z rocznym stażem na pełnym etacie zarabia tylko 2295 zł brutto.
#Lublin protest pracowników Tesco – Miejsce, gdzie czas się zatrzymałhttps://t.co/cqQdaiFExd pic.twitter.com/cS5ooKLSob
— Agencja Gazeta (@agencjagazeta) 1 czerwca 2017
Wczoraj rozpoczęli ogólnopolską serię protestów przed placówkami sieci, podczas których będą informować klientów o warunkach pracy. Na pierwszy ogień poszły załogi w Lublinie i Radomiu. Kolejne akcje odbędą się w Gdyni, Bydgoszczy, Tychach, Krakowie, Rzeszowie i Krakowie. Reprezentujący pracowników związkowcy z Sierpnia’80 mówią wprost: na razie nie ma mowy o powrocie do rozmów, ten czas minął, teraz kolej na protesty. – Dopiero 27 czerwca spotykamy się z władzami sieci i do tego czasu zapewne nic się nie zmieni w kwestii naszych postulatów – powiedział dla Echo Dnia Patryk Kosela ze związku Sierpień’80.
Władze Tesco zaproponowały podwyżkę o 50 zł brutto, co związkowcy uznali za zniewagę. – Jest to niesprawiedliwe! Zagraniczne koncerny handlowe traktują zatrudnianych w Polsce pracowników jak tanią siłę roboczą. Na to nie ma naszej zgody – mówi Elżbieta Fornalczyk, przewodnicząca „Sierpnia 80” w Tesco. Jej organizacja oraz trzy inne związki zawodowe działające w Tesco: NSZZ „Solidarność 80”, OPZZ „Konfederacja Pracy” i ZZ Pracowników Handlu żądają zwiększenia płac o na szeregowych stanowiskach o 400 zł i o 200 zł dla kierowników.