Przyznam, że mam naturalną sympatię do wszelkich ruchów protestu. Kiedy Michał
Kołodziejczak, twórca AgroUnii, człowiek niewątpliwie ambitny, pojawił się na scenie
publicznej, pisałemj, że będzie próbował sobie znaleźć miejsce w polityce. Narzekałem,
że logika dziejów ciągnie go w stronę skrajnej prawicy (a tak naprawdę narzekałem na
lewicę, że nie umie takich ludzi przyciągać i przekonywać). Na szczęście w to wszystko
wkradła się logika Janusza Korwin Mikkego, jednego z liderów Konfederacji, który
postanowił poobrażać trochę rolników na facebooku i dzięki temu stracił ważnego sojusznika. Powstała Prawda, nowa formacja, która chce iść do wyborów sama.
Na razie stronnictwo Kołodziejczaka nie pokazało oficjalnie nawet pobieżnego programu i wzorem innych markuje tworzenie go oddolnie, w rozmowach z ludźmi (co jest fikcją, jak i wcześniej w przypadku Biedronia czy Schetyny). Są jednak wypowiedzi „nowego Leppera” udzielone różnym mediom, więc możemy przedstawić jego w miarę jasny zarys.
Nie bez znaczenia jest, że Kołodziejczak jest sprawny retorycznie, wypada naturalnie,
wygląda jakby używał zwojów mózgowych podczas mówienia, co u polityków nie jest takie częste. A także uczy się na błędach – jeśli jakieś jego słowa albo czyny stają się potencjalną amunicją w rękach dziennikarzy albo przeciwników politycznych, umie się z nich wycofać czy je zgrabnie wytłumaczyć. Wie także, że w dwuobiegowym świecie medialnym warto używać dwóch narracji, akcentujących jedne kwestie, a inne pomijające – to banał, ale tak naprawdę wychodzi niewielu (np. Janowi Śpiewakowi, ale politykom lewicy nie zawsze).
Jako pierwsze pojawiły się prawo do mieszkania (z krytyką pisowskiego programu Mieszkanie+ i słowach o ‘’mafii deweloperskiej) i likwidacja podatku dochodowego. To pierwsze jest odpowiedzią na być może najważniejszy polski problem społeczny, na razie bez konkretów, poza stwierdzeniem, że każdy ‘’powinien mieszkać na swoim’’. To drugie zaś jest antyfiskalnym populizmem obliczonym na zdobycie głosów
rozczarowanych korwinistów. Kołodziejczak odcina się od pomysłu podwyższania podatków, twierdzi, że powinny być ‘’sprawiedliwe, równe i proste’’, dużo także mówi o ‘’ludziach pracy’’, ale – dość oryginalnie – mając na myśli przede wszystkim przedsiębiorców. Już wcześniej zresztą jego ruch miał problem z prawami pracowniczymi, popierając obniżanie standardów wobec robotników sezonowych pracujących przy zbiorach.
Lider Prawdy nie krytykuje sztandarowego programu PiS-u 500+, stwierdza nawet, że jest to norma w zachodniej Europie, a więc nie ma co się emocjonować. Do polityki socjalnej rządu, jak mniemam, odwołuje się tych kilka haseł dostępnych dziś na stronie internetowej partii, a które można sformułować jako ‘’jest dobrze, a chcemy, żeby było lepiej, więcej’’. Dziś Kołodziejczak jasno dał do zrozumienia, że nie należy go wpisywać do antypisu – chciałby być opozycją programową, oferującą coś więcej, a nawet budować nowe elity. Przy okazji zaś sprzeciwia się związkom partnerskim – oczywiście w sposób miękki, czyli zapewniającym, że do łóżka nie będzie zaglądał (to zresztą norma u dzisiejszej konserwy), nie chce edukacji seksualnej w szkole i sprzeciwia się ustawie 447. Jego młody rolniczy aktyw pełen jest umiłowania dla hasła Bóg, Honor, Ojczyzna, a przynajmniej daje temu wyraz na Twitterze.
Wszystko wskazuje na to, że jego nowa partia będzie próbowała łowić wyborców na
pograniczu Konfederacji i rozpadającego się właśnie Kukiza (poseł Sachajko już przebiera nogami, aby się do Prawdy zapisać), wśród młodych rolników i PSL-owców, być może uśmiechnie się także do niektórych ruchów miejskich. Dla tego elektoratu protestu potrzebny będzie program szukający rozwiązań problemów socjalnych na sposób wolnorynkowy.
Daleki nie tylko od lewicy, ale i historycznej Samoobrony Andrzeja Leppera.