Oko.press przedstawiło sondaż, w którym zapytało elektoraty poszczególnych partii, jakie są ich zdaniem największe zagrożenia początków XXI wieku. Z badania wynika, że dla elektoratu PiS nie jest istotna groźba katastrofy służba zdrowia, perspektywa kryzysu ekonomicznego, niebezpieczeństwo katastrofy wynikającej z przemian klimatycznych czy problemy wynikające ze starzenia się społeczeństwa. Okazało się, że aż 54 proc. elektoratu partii rządzącej uważa, że największym niebezpieczeństwem jest… „zagrożenie przez ideologię gender, ruch LGBT”. Ta sama kategoria zajęła pierwsze miejsce również wśród elektoratu Konfederacji.
Masowe przekonanie, że walka o emancypację kobiet i LGBT stanowi największe zagrożenie XXI wieku to świadectwo totalnego ogłupienia znacznej części prawicowego elektoratu. Czy naprawdę, drodzy wyznawcy Kaczyńskiego, uważacie, że Parada Równości jest groźniejsza niż pogarszająca się jakość opieki zdrowotnej? Czy jesteście pewni, że ruch feministyczny może Polsce bardziej zaszkodzić niż powtarzające się powodzie? Serio?
Badanie oko.press obala rozpowszechniany przez prawicowe media pogląd, zgodnie z którym lewica ma obsesję na punkcie feminizmu i LGBT. Wręcz przeciwnie. To właśnie partia rządząca i zaprzyjaźnieni z nią narodowcy wręcz paranoicznie interesują się życiem gejów i lesbijek oraz rozkładają na czynniki pierwsze każdy postulat środowisk feministycznych. Tak zwana „ideologia gender” i ruch LGBT to skrótowe nazwy dla środowisk walczących o prawa człowieka, o zakaz dyskryminacji kobiet i osób nieheteroseksualnych. PiS straszy, że chcą oni nie tylko tolerancji, ale też akceptacji. Czy perspektywa akceptacji gejów, lesbijek czy osób transseksualnych to katastrofa groźniejsza niż kryzys klimatyczny lub recesja gospodarcza?
Żaden myślący człowiek nie wyznaje tak szkodliwego i prymitywnego poglądu, jaki deklaruje 54 proc. elektoratu partii rządzącej. Tego typu opinie są też swoistym novum w badaniach polskiej opinii publicznej. Skąd więc tak porażająca głupota znacznej części naszych rodaków? Niestety okazuje się, że propaganda działa. PiS konsekwentnie rozbudza frustracje swojego elektoratu, strasząc go wizją szczęśliwych gejów albo wyzwolonych kobiet. Ale też sondaż pokazuje, że być może polskie społeczeństwo wcale nie ceni tak polityki społecznej władzy, jak uważa nawet część lewicy. Okazuje się, że najskuteczniejszą formą mobilizacji PiS-owskiego elektoratu jest straszenie groźnym genderem albo złowrogim gejem. W ten sposób można skutecznie odwrócić uwagę od klęski polityki mieszkaniowej, pogarszającej się kondycji służby zdrowia czy katastrofy systemu edukacyjnego.