Im więcej czasu dzieli nas od upadku Polski Ludowej, tym bardziej popularna i politycznie nośna staje się idea antykomunizmu. W 2016 roku hasło „Precz z Komuną” oraz towarzyszące jemu emocje i ciągi skojarzeniowe stały się czymś pomiędzy subkulturową modą, a kapitalistycznym brandem. Młodzi ludzie ubrani w bluzy z neofaszystowską ornamentyką prezentują na ulicach specyficzną pokoleniową identyfikację, w odróżnieniu od poprzednich tożsamości – nasączoną silnie polityczną treścią – nacjonalizmem i właśnie jadowitym antykomunizmem.
Ich umysły, sformatowane patriotyczną narracją, narzucaną na wszystkich szczeblach edukacji, nie znają innego sposobu na wyrażenie buntu przeciwko establishmentowi. Dlatego jako „czerwone” wyklinają prawie całe spektrum politycznej różności – od konserwatysty Tomasza Lisa, przez byłego prezydenta Komorowskiego, po neoliberałów z SLD i ludzi popierających przyjęcie imigrantów. Siebie identyfikują przy tym jako kolejne pokolenie Żołnierzy Wyklętych. Smutne to zjawisko, a przy tym coraz bardziej niebezpieczne, bo wykrzykując na demonstracjach „raz sierpem, raz młotem” – „antykomuniści” zaprawiają się w boju, co potem skutkuje coraz częściej realną agresją na ulicach, chociażby wobec uchodźców.
Tragedie świadomościowej ignorancji tych setek tysięcy młodych ludzi kreują skrajnie prawicowi politycy. Jednym z nich jest Tomasz Jaskóła, poseł klubu Kukiz’15, wcześniej znany w wąskich kręgach jako aspirujący (bez powodzenia) do władzy polityk lokalny z ziemi częstochowskiej. Jaskóła nie widzi żadnego problemu, gdy jego koledzy sprowadzają na Wiejską pogrobowców Benito Mussoliniego, gdyż ma ważniejsze sprawy na głowie. Jedną z nich jest obecność na murze Politechniki Częstochowskiej tablicy upamiętniającej jeńców radzieckich, pomordowanych przez hitlerowców w latach 1941-45, będąca również symbolem wdzięczności dla czerwonoarmistów, którzy wyzwolili miasto pod koniec II Wojny Światowej. Tomasz Jaskóła utworzył na Facebooku wydarzenie „NIE dla upamiętniania rocznicy wyzwolenia Częstochowy przez Armię Czerwoną”, z opisu którego wywnioskować można się, że antykomunistyczne emocje zupełnie odebrały 42-letniemu politykowi zdolność analizy faktów historycznych.
„Nie było żadnego wyzwolenia – było przesunięcie frontu między byłymi sojusznikami rozbioru Polski oraz centralnej Europy” – grzmi Jaskóła, sugerując następnie w dyskusji, że Polska Ludowa była państwem podobnie zbrodniczym, co Generalna Gubernia. Poseł następnie deklaruje uroczyście, że celem jego akcji jest zniechęcenie częstochowian do uczestnictwa w obchodach dni odbicia ich miasta z rąk okupanta. Sęk w tym, że takich uroczystości nikt nie organizuje od 1989 roku. Taki apel jest więc walką z wyobrażonym przeciwnikiem. Drugą zastanawiającą kwestią jest to, dlaczego Jaskóle tak bardzo przeszkadza rocznica wypędzenia nazistów? To efekt zaczadzenia doktrynerstwem czy może zakamuflowany polityczny sentyment?
Poseł Jaskóła z powodu swojego zaangażowania w antykomunistyczną krucjatę miał już w przeszłości poważne problemy. Kilka lat temu został zwolniony z pracy (uczył historii w liceum im. Romualda Traugutta w Częstochowie). Według relacji absolwentów tej szkoły, powodem zwolnienia Jaskóły było prowadzenie politycznej agitacji na lekcjach. Patriotycznie usposobiony pedagog miał opowiadać uczniom o prawdziwym Wojciechu Jaruzelskim, który ponoć zmarł w latach 50., a jego miejsce zajął podstawiony przez służbę bezpieczeństwa sobowtór. „Człowiek z pochodzący z patriotycznej rodziny nigdy nie dopuściłby się tak niegodziwych czynów” – przekonywał Tomasza Jaskóła. Dyrekcji placówki pozostaje jedynie pogratulować dobrej polityki kadrowej.
Poseł Jaskóła w dyskusji pod wydarzeniem z bezwzględnością czekisty wycina komentarze z pytaniami o powód jego niezadowolenia z zakończenia hitlerowskiej okupacji. Kiedy zapytałem go w prywatnej wiadomości o przyczyny takiej gorliwości, błyskawicznie mnie zablokował.
[crp]