Kadencja premiera Alexisa Tsiprasa z początkowo lewicowej Syrizy kończy się właściwie w październiku, ale po porażce w wyborach europejskich premier przyśpieszył je, by ograniczyć zapowiadające się straty: Grecy będą wybierać więc parlament w najbliższą niedzielę. Dziś już wiadomo, że niewiele mu to pomoże: wszystkie sondaże wskazują na zwycięstwo prawicowej Nowej Demokracji i jej lidera Kyriakosa Mitsotakisa, który zastąpi premiera uchodzącego powszechnie za „zdrajcę”.
Tsipras wygrał cztery lata temu wybory dzięki obietnicom skończenia z bezwzględnymi rządami polityki austerity narzuconej przez instytucje finansowe narodowi zmordowanemu już przez głęboki kryzys. Jak wiadomo, zrobił na odwrót pod presją wierzycieli i części Unii, której zależało na utrzymaniu euro. Zupełnie zlekceważył wynik ludowego referendum z 2015 r. i latem tego samego roku poddał Grecję władzy finansistów. Skoro postąpił jak prawica i pozbawił Greków nadziei, ludzie w takich wypadkach wolą oryginał, niż udawaczy.
Według opublikowanych dziś sondaży, konserwatywna Nowa Demokracja powinna w niedzielę zgarnąć od 155 do 159 miejsc w 300-osobowym parlamencie. Greccy analitycy podkreślają, że to będzie głosowanie, które ma przede wszystkim „ukarać” Tsiprasa i jego Syrizę, i że dwie główne tego przyczyny to zdrada obietnic wyborczych i narzucenie zagranicznych ustaw, które znacznie zubożyły Greków, doprowadzając wręcz wielu do tragedii.
Tsipras próbuje jeszcze odwrócić wyborczą tendencję obiecując zmniejszenie najwyższego w Unii bezrobocia (mimo wielkiej emigracji kryzysowej) lub podwyżkę płacy minimalnej do 650 euro, jednak podobne obietnice w ostatniej chwili robią dość ograniczone wrażenie. Nawet zwolennicy Syrizy nie mają wielkich złudzeń. W 2015 r. Syriza symbolizowała nadzieję i odnowę klasy politycznej, ale szybko stała się partią jak inne. Z obecnych 144 deputowanych ich liczba spadnie do ok. 80, jeśli wierzyć sondażom.
Konserwatysta Kyriakos Mitsotakis to spadkobierca znanej rodziny politycznej, syn byłego premiera i brat b. ministra, co zapowiada powrót Grecji do „familiokracji”. Obiecuje on „silny wzrost gospodarczy” i „autonomiczną Grecję”, chwali się też poparciem europejskich środowisk finansowych i neoliberalnych. „Moja odpowiedź na biedę to tworzenie miejsc pracy” – powtarza. Była partia „socjalistyczna” PASOK, która teraz nazywa się KINAL, i może zdobyć ok. 20 miejsc w parlamencie, już zapowiedziała dołączenie do prawicy Mitsotakisa.
]patronite]