Dużo uśmiechu, pięknie wypowiadane formułki na ogromnym stopniu banału, optymizm, wiara w siebie, momentami nawet ocierająca się o narcyzm i brak jakichkolwiek deklaracji programowych. Za sześć miesięcy mamy poznać program nowego ugrupowania na polskiej scenie politycznej. Dziś na Placu Konstytucji dowiedzieliśmy się raczej tego, co wiemy od dawna –  że Robert Biedroń jest sympatycznym facetem, ze sporym talentem oratorskim, który sprawia wrażenie jakby zależało mu na każdym człowieku w tym kraju.

Konferencja prezydenta Słupska rozpoczęła się  o 13:30. Na miejscu obecna była „drużyna Biedronia” czyli kilkadziesiąt osób z jego zaplecza politycznego oraz dziennikarze niemal wszystkich stacji i tytułów. Polityk rozpoczął swoje przemówienie od deklaracji: – Polityka może być przyjazna ludziom, że polityka może być bliżej mieszkańców naszych miast i miasteczek, że jest nadzieja w naszych sercach, że to, na co umówiliśmy się po 1989 roku, to, na co umówiliśmy się w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, może być realizowane – podkreślał pokazując obecnym książkowy egzemplarz ustawy zasadniczej.

W słowach Biedronia sporo było pewności siebie, momentami przybierało to jednak formę przerysowaną, wręcz mesjanistyczną. Pojawiały się nawiązania do języka i haseł znanych z pielgrzymek Jana Pawła II, zmiksowanych z lewicową gramatyką polityczną: – Jestem przygotowany, żeby przyjąć wyzwanie i stanąć na czele ruchu, który zmieni oblicze Polski, który zmieni oblicze tej ziemi, ruchu, który sprawi, że będzie nadzieja na to, że polityka może wyglądać inaczej, że polityka może dbać o dobro wspólne, że – jak mówi Konstytucja RP – Rzeczpospolita Polska może być dobrem wspólnym wszystkich obywateli, a nie tylko wybranych – mówił.

Biedroń akcentował potrzebę i możliwość stworzenia nowych standardów w polityce, akcentując rolę samego siebie jako gwaranta i nośnika tej zmiany. Podkreślał, że zadaniem jego i jego ludzi w najbliższych miesiącach będzie intensywny objazd kraju. Dlatego najbliższe miesiące będę spędzał na spotkaniach w Polsce. Do końca roku odwiedzę ponad 40 miast naszego kraju tak, żeby już w lutym ogłosić nowy projekt polityczny: z nazwą, z programem, ze strukturami, dający nadzieję na to, że polityka może naprawdę wyglądać inaczej – przekonywał.

Trzymając w dłoni Konstytucję wysłał sygnał, że nie zgadza się na łamanie praworządności przez obecną władzę, jednak unikał bezpośrednich oskarżeń w stronę rządu PiS. Powiedział, że liberałowie najpewniej nazwą go symetrystą, oraz, że zdaje sobie sprawę iż będzie brutalnie atakowany przez obie strony głównego konfliktu politycznego. On sam zaś zamierza znaleźć poparcie społeczne sytuując się poza tą matrycą.

– Rozumiem tych, którzy nie chcą głosować na dotychczasowe partie po stronie prodemokratycznej; one wielokrotnie zawiodły. Dla wielu, mimo wszystko są nadal nadzieją – i to trzeba też zrozumieć. Ale proszę też o zrozumienie dla tych, którzy wierzą, że inna polityka jest możliwa, że inne nowe partie są możliwe, że inna nowa energia mieszkańców naszego kraju też jest możliwa – i chciałbym, żeby oni też mieli na kogo głosować. Chciałbym zwrócić się także do tych, którzy dzisiaj są zniesmaczeni rządami PiS, a którzy pokładali nadzieje w tym ugrupowaniu – mówił Biedroń

W przemówieniu i w późniejszej wymianie zdań z dziennikarzami  kilka razy pojawiały się zbieżności z kampanią Bronisława Komorowskiego – „przede wszystkim porozumienie” – jak również z niegdysiejszym przekazem Aleksandra Kwaśniewskiego.

– To nie będzie łatwa przygoda – wiele do tej pory nas dzieliło, ale mimo wszystko łączy nas kraj, w którym pokładamy nasze marzenia. Zostaliśmy w Polsce, jesteśmy tutaj i będziemy w przyszłości. Dlatego proponuję, żebyśmy zastanowili się nad tym, jak sprawić, żeby Polska stała się domem nas wszystkich – powiedział prezydent Słupska.

Seria pytań od dziennikarzy nie dostarczyła praktycznie nic poza powtórzeniem tego, co można było usłyszeć w przemówieniu. Zapytany, czy zamierza kandydować w wyborach prezydenckich w 2020 r. odpowiedział: „ja już jestem prezydentem”, a nakłaniany do odniesienia się do sondaży, w których zajmuje trzecie miejsce, za Andrzejem Dudą i Donaldem Tuskiem, odrzekł „i to się pewnie nie zmieni”. Zgromadzeni nie dowiedzieli się również niczego, jeśli chodzi o propozycje programowe – te maja zostać zaprezentowane za sześć miesięcy, na konwencie jego formacji. Nie wiadomo też z kim Biedroń zamierza robić „inną politykę”. – Nie wciągniecie mnie państwo w dyskusje, czy będę rozmawiał ze Schetyną, z Zandbergiem, czy Czarzastym. Jestem otwarty na rozmowy z wszystkimi, którym zależy na demokratycznym państwie, w którym konstytucja jest przestrzegana, w którym ludziom się po prostu lepiej żyje – powiedział Robert Biedroń.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. W Polsce, do „robienia polityki” nie trzeba mieć programu. Jedyne, co trzeba mieć to wyznawcy. Tych Biedroń już ma.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…