Jeśli wydawało się wam, że zachowania faszystowskie, nie akceptujące różnic, dążące do utopijnej homogenizacji, nie mają już miejsca na Uniwersytecie Warszawskim, to jesteście w błędzie. Ostatnie wydarzenia, w których brał udział słuchacz Studium Europy Wschodniej UW pokazują, że walka z tego typu zjawiskami ma jeszcze przed sobą, niestety, długą przyszłość.

10 kwietnia Jakub Pietrzak – student Uniwersytetu Warszawskiego, poseł do Parlamentu Studentów i Studentek UW, a od niedawna także członek uniwersyteckiej Komisji Dyscyplinarnej, złożył zawiadomienie o popełnieniu czynu mającego wyraźne znamiona przewinienia dyscyplinarnego przez innego studenta Uniwersytetu Warszawskiego ­– Konrada Smuniewskiego.

6 kwietnia Szturmowcy, a więc środowiska jawnie faszystowskie, zorganizowali demonstrację pod hasłem „Uniwersytety wolne od marksizmu”. Smuniewski brał w niej czynny udział. W trakcie zgromadzenia można było usłyszeć m.in. hasło „nie przepraszam za Jedwabne”. Janusza Walusia – skazanego na dożywocie mordercę Chrisa Haniego – przedstawiano jako „ostatniego żołnierza wyklętego” i wzór do naśladowania. Mowa była też o „żydowskiej propagandzie”, która obraża Polaków. Skandowano do tego hasło „usuń artykuł 256” – chodzi o artykuł Kodeksu Karnego zakazujący propagowania faszyzmu.

Uczestnik nacjonalistycznej demonstracji / fot. Borys Malina

Takie hasła i klimat całego zbiegowiska nie powinny dziwić. Szturmowcy to jawni faszyści, wybielający morderczą ideologię w swoich tekstach oraz w ulotkach, które rozrzucali na terenie kampusu Uniwersytetu Warszawskiego. Jest to też środowisko stosujące przemoc fizyczną, czego świadkiem był Uniwersytet Warszawski oraz ulice warszawskiego Śródmieścia 1 maja 2018 roku.

Albo oni nas usuną, albo my ich usuniemy

Sam Konrad Smuniewski, student Uniwersytetu Warszawskiego, brał w tej pełnej nienawiści hucpie aktywny udział, co widać na filmie autorstwa Centrum Edukacyjnego Powiśle umieszczonym na serwisie YouTube. Pod adresem osób, które wyznają inne od niego poglądy, padły słowa: „albo oni nas usuną, albo to my ich usuniemy i za to będziemy walczyć”, po czym zaczął skandować znane już wszystkim hasło „śmierć wrogom ojczyzny”. Można więc domniemywać, jakie „usuwanie” student Konrad Smuniewski miał na myśli. Perorował dalej: „nauką to nazywają oni jakieś cwelostwo, które przepychają na uniwersytetach na całym świecie”, po czym wezwał do wyrzucenia z uniwersytetów lewicowych studentów i pedagogów oraz „frajerów mających HIV-a”, którzy to „cwelostwo” rzekomo promują.

Konrad Smuniewski nie po raz pierwszy uchybia godności studenta. W grudniu 2016 roku, kiedy w Instytucie Historycznym zorganizowano Chanukę, Smuniewski skomentował wydarzenie w sposób antysemicki i urągający godności obywatela Polski – kraju, który doświadczył Holocaustu, okupacji nazistowskiej oraz czasów sanacyjnego antysemityzmu.

– Organizowanie Chanuki przez studentów judaistyki nazwał »propagowaniem zbrodniczej ideologii«, »zwłaszcza takiej jak judaizm«. Te wypowiedzi rozpętały burzę, po której Smuniewski określił samego siebie jako obiekt ataków »bolszewików« i »młodej żydokomuny«. Akcję solidarnościową z nim po tym zdarzeniu rozpoczęła Młodzież Wszechpolska i Szturm – opowiada Paweł Lenartowicz, student z Uniwersytetu Warszawskiego i aktywista Uniwersytetu Zaangażowanego. – Ataki Smuniewskiego spotkały się z szybką reakcją władz Instytutu Historycznego. Niezwłocznie po incydencie wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Na tym jednak działanie uczelni się skończyło. Smuniewski przeniósł się na inny wydział, a ze względu na przerwę w studiowaniu postępowanie umorzono i nie wznowiono go później, gdy ponownie stał się studentem.

Lenartowicz zwraca uwagę na jeszcze jeden absurd – Uniwersytet Warszawski nie ma rzecznika dyscyplinarnego zajmującego się tego typu sprawami. W rezultacie sprawę Smuniewskiego przydzielono… specjaliście od prawa autorskiego.

O tym przypomniał zresztą sam zainteresowany, w trakcie swojego przemówienia: „chcieli mnie usunąć, ale nie zdołaliby tego zrobić, bo procedury ustalili zbyt skomplikowane, na nasze szczęście”.  Jak widać Konrad Smuniewski bardzo chce swoim zachowaniem udowodnić Uniwersytetowi Warszawskiemu jego słabość. To, że jego zachowanie bulwersuje nie tylko zdeklarowanych antyfaszystów, nie robi na nim wrażenia.

Niemcy wcielają plan Marksa

Smuniewski był swego czasu związany z Młodzieżą Wszechpolską. Jego koleżanka, również studentka, która opuściła MW, podzieliła się z nami opinią na temat jego ostatniego wystąpienia. Komentuje sprawę anonimowo, bojąc się zemsty nacjonalistów. – Nazywanie kogokolwiek pedałem czy cwelem urąga honorowi uczelni, a uznawanie Walusia za bohatera jest moralnym dnem – powiedziała. Co do samych Szturmowców – studentka jest przekonana, że  „nie są oni patriotami, nie są też nacjonalistami, to po prostu faszyści, na szczęście marginalni i jeszcze nie groźni”.

Polityczna aktywność Smuniewskiego nie ogranicza się jednak do paradowania z faszystami i głoszenia antysemickich haseł. Był kandydatem w wyborach samorządowych, także teraz stara się aktywnie propagować takie idee poprzez swoją działalność w KW Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy. To, że Smuniewski jest współpracownikiem komitetu wyborczego, należącym do środowiska Ruchu Narodowego, potwierdził jego rzecznik prasowy Tomasz Grabarczyk.

Jako rzecznik Konfederacji odniósł się tylko do jednego z haseł, które padły na demonstracji organizowanej przez środowisko Szturmowców, a mianowicie do hasła „nie przepraszam za Jedwabne”. Twierdzi, że jest się w stanie pod nim podpisać, ponieważ, jak sądzi, „bez przeprowadzenia ekshumacji nie mamy pewności, kto dopuścił się mordu”. Tomasz Grabarczyk powiedział nam również, że nie wiedział nic o tej demonstracji, więc jako rzecznik nie może komentować jej przebiegu. Członkowie komitetu mogą w jego opinii chodzić, gdzie chcą, dopóki nie reprezentują KW Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy.

Fanpage Smuniewskiego również pełen jest „budujących” treści. Udostępnia on między innymi filmy takie jak „Przyszłość Polski w Unii Europejskiej”. Jest do tego specjalistą od trollingu. Jeśli komuś brakowałoby w tym wszystkim nauki, której tak usilnie domaga się on na uniwersytetach, radzę zajrzeć na kanał Mediów Narodowych, a szczególnie film o nazwie „Niemcy wcielają plan Marksa”. Mam wrażenie, że należy on do perełek tego, co miałby nam do zaoferowania dyskurs „wyczyszczony” z „cwelostwa”.

Przepędzili narodowców

Na szczęście Jakub Pietrzak nie jest w swojej inicjatywie sam. Popierają go studenci i studentki, które nie zgadzają się na takie zachowania wśród społeczności akademickiej, którą tworzą również oni i one same.

– Towarzystwo Studentów Polskich, we współpracy z Młodzieżą Wszechpolską czy Szturmowcami, pod przykrywką walki z marksizmem próbowało przemycić w mury akademii nienawiść i brunatną ideologię. Udało nam się to uniemożliwić oraz siłą solidarności przepędzić ich spod naszej uczelni – mówi Dominik Puchała, uczestnik kontrdemonstracji, która uniemożliwiła nacjonalistom spokojne wykrzykiwanie nienawistnych haseł pod bramą UW. Aktywista SKA nie ma jednak wątpliwości, że to nie koniec walki z faszyzmem.

– Osoby takie jak Konrad, działające w ramach różnych organizacji nacjonalistycznych lub pod przykrywką organizacji studenckich wciąż próbują normalizować dyskryminację i mowę nienawiści wymierzoną w różne mniejszości. Dlatego popieram wniosek Jakuba Pietrzaka i mam szczerą nadzieję, że uda się doprowadzić do sytuacji, w której Smuniewski i jemu podobni odpowiedzą za swoje działania – mówi Puchała.

I nie jest to kwestia poglądów, lecz zwykłej przyzwoitości. – Uniwersytet nie jest, a przynajmniej nie powinien być, miejscem pozwalającym na tak rażący brak tolerancji, która pachnie homofobią i antysemityzmem. Takie wypowiedzi przekraczają jakiekolwiek ramy wolności słowa, a odwoływanie się do idei neofaszystowskich nie powinno pozostać bez konsekwencji – skomentowała sprawę Delfina Haszczyńska, studentka filozofii, niezaangażowana politycznie.

– Działania organizatorów faszystowskiej demonstracji są nie tylko antynaukowe, ale też niebezpieczne dla członkiń i członków społeczności akademickiej, którzy nie pasują do ich marzeń o homogenicznej, nacjonalistycznej uczelni – nie ma wątpliwości inna studentka, Małgorzata Mróz, która uczy się na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych.

Problem jest systemowy

Jakub Pietrzak ma nadzieję, że władze uniwersyteckie nie pozostawią skrajnie prawicowej inicjatywy bez reakcji. My próbowaliśmy uzyskać chociażby komentarz dotyczący całej sytuacji w Studium Europy Wschodniej. Dodajmy, jednostce z ambicjami do kształcenia przyszłych współtwórców polskiej polityki zagranicznej, ekspertów od obszaru byłego ZSRR oraz Bałkanów. Wśród jej absolwentów są m.in. analitycy pracujący dla Polskiego Instytutu Studiów Międzynarodowych, think-tanku polskiego MSZ czy członkowie polskiego korpusu dyplomatycznego. Do tego cechą wyróżniającą jednostki jest międzynarodowy charakter – studenci z Ukrainy, Białorusi, Gruzji czy krajów Azji Środkowej nikogo tutaj nie dziwią. Czy jest też miejsce dla skrajnego polskiego nacjonalisty? Pracownice jednostki odmówiły wypowiedzi.

Instytut Historyczny UW / fot. Wikimedia Commons

Według jednej z pracowniczek Instytutu Historycznego UW problem skrajnej prawicy i jego rozwiązanie nie jest sprawą pojedynczych działań czy postaw, lecz jest kwestią strukturalną, która tyczy się samej konstrukcji edukacji w Polsce.

– Problem z faszyzmem na uczelni jest realnym zagrożeniem. Coraz więcej studentów należy do organizacji/korporacji, które oferują im w zamian za przynależność coś więcej niż tylko stały punkt odniesienia, mianowicie ważny fundament w budowaniu tożsamości. Tak jak w ich pierwotnym wymiarze, współczesne ugrupowania oferują to czego nie daje uniwersytet. Poczucie przynależności w zamian za wyznawanie wartości, które nie są niczym nowym w ich życiu – mówi badaczka prosząc, co znamienne, o zachowanie anonimowości. – Ponadto jesteśmy przecież kształceni w systemie, który uczy, że podstawowymi wartościami w życiu każdego Polaka i Polki jest patriotyzm, tradycja  i miłość do ojczyzny za którą zginęło tylu wspaniałych bohaterów. To system zostawia przestrzeń do kultywowania postaw faszystowskich. Nie są one przez niego potępiania, a wręcz czasami pożądane. Dlaczego inaczej miałoby być na UW?

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „Coraz więcej studentów należy do organizacji/korporacji, które oferują im w zamian za przynależność coś więcej niż tylko stały punkt odniesienia, mianowicie ważny fundament w budowaniu tożsamości. ”

    Czy organizacje lewicowe też cos takiego oferują?

  2. Spoko, przed wojną było getto ławkowe, teraz też może być. Stawiam kasztany przeciw orzechom, ze będzie. Jest nawet taka pani poseł, co ona jest profesorką i ona to załatwi.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

„Twierdza Chiny. Dlaczego nie rozumiemy Chin”

Ta książka Leszka Ślazyka otworzy Wam oczy. Nie na wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć. …