Site icon Portal informacyjny STRAJK

PSL już próbuje się sprzedawać

Janusz Piechociński lawiruje miedzy resztkami lojalności wobec obecnego koalicjanta, jednocześnie wystawiając się na licytację dla PiS.

Widać, że wybory coraz bliżej. Janusz Piechociński dał wywiad dziennikowi „Rzeczpospolita”. Szef PSL nie wierzy, by ugrupowanie Pawła Kukiza zajęło 3 miejsce w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Należy to czytać w ten sposób: Piechociński daje czytelny sygnał, że 3 miejsce zajmie jego partia. To ważny komunikat, który świadczy nie tylko o dobrym samopoczuciu Piechocińskiego, ale przede wszystkim o głębokiej wierze w dobry wynik za 3 miesiące (średnia ostatnich sondaży to 3,9 proc., czyli będą pieniądze za kampanię, ale nie będzie partii w parlamencie) i powrót do sytuacji, kiedy PSL będzie partią, która decyduje o kształcie koalicji rządowej. PSL oczywiście widzi się jej składzie. Nie mówi, jak chce osiągnąć ten dość trudny cel, by zwiększyć poparcie swojej partii o co najmniej 10 proc.

Janusz Piechociński czyni już pierwsze podejścia do tej wyobrażonej przez niego sytuacji. Przede wszystkim poddaje krytyce swego obecnego koalicjanta czyli PO za konflikt między nimi a PiS. Idealną, puszcza próbny balon Piechociński, byłaby koalicja PO-PiS-PSL. Powrót do koncepcji POPiS-u w ustach przewodniczącego PSL nie jest zaskakujący, jeżeli pamiętać, że istotą istnienia tej partii jest władza, a nie przywiązanie do stałych wartości. Dobro kraju, według szefa ludowców, to wspólne rządzenie zabetonowanego układu trzech partii. Poza tym PSL będzie miało własnego szefa sztabu wyborczego, by odróżnić się od PO, jednym z głównych haseł ma być możliwość przejścia na emeryturę po 40 latach pracy.

PSL zachowuje się jak zwykle: jest gotowa oddać się każdemu, byle tylko utrzymać się przy władzy. Władza to możliwość rozdawania stanowisk, a to z kolei nadaje PSL powabu, dzięki któremu może w ogóle istnieć.

Exit mobile version