We wszystkich krajach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) imigranci wpłacają w formie podatków i składek co najmniej tyle lub więcej, ile wydało na nich państwo przyjmujące. W tym samym raporcie organizacja zwraca uwagę na wyraźnie zmniejszenie się – nawet o połowę – fali imigracyjnej w czasie pandemii.
„Wydatki państw na ochronę socjalną, ochronę zdrowia i edukację imigrantów są mniejsze niż ich wpłaty w formie podatków i składek na ubezpieczenia” – twierdzi OECD w raporcie obejmującym 25 (na 37) państw członkowskich (w tym Polskę), w latach 2006-2018. Według organizacji, wydatki publiczne na imigrantów są zawsze słabsze niż na resztę populacji, w dziedzinach jak emerytury, ubezpieczenia zdrowotne, ochrona inwalidztwa, edukacja i ochrona zdrowia. Są natomiast większe jeśli chodzi o zasiłki rodzinne, dla bezrobotnych, czy mieszkania, ale generalnie pozostają nie większe niż wpłaty imigrantów.
„Kryzys kowidowy spowodował największą, nigdy nie zarejestrowaną obniżkę fali imigracyjnej do krajów OECD – o ponad 30 proc.” – mało tego, organizacja zwraca uwagę, że jeśli nie brać pod uwagę zmian statusu imigrantów, które mogą administracyjnie liczyć tę samą osobę dwa razy, zapaść imigracyjna sięga ponad 50 proc. Imigranci pierwsi padali ofiarą zwolnień z pracy w czasie kryzysu kowidowego na Zachodzie.
„Wiemy, że imigranci cierpią z powodu niebezpiecznych i nisko opłacanych prac” – mówiła wczoraj europejska komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson. Jej zdaniem, praca na czarno imigrantów stanowi już 17 proc. europejskiego rynku pracy. „Oczywiście to znaczy, że potrzebujemy imigrantów” – mówiła, podkreślając, że chodzi o „legalnych”. Olbrzymi spadek imigracji nie dotyczył sezonowych robotników rolnych, bez których kryzys mógł wyglądać dużo gorzej.